7. "Samotność Anioła Zagłady" - Robert J. Szmidt - Samotna wycieczka przez Amerykę.

Siemaneczko! ^^

Tym razem na warsztat idzie książka polskiego autora, co zdarza mi się coraz częściej. ;)
I do tego postapo!
Zapraszam do czytania!

Tytuł polski: "Samotność Anioła Zagłady"
Autor: Robert Jerzy Szmidt
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Ilość stron: 330
Rok wydania: 2009
Okładka: miękka

"Dramatyczna podróż przez postapokaliptyczny krajobraz Stanów Zjednoczonych.

Adam Sawyer to pod wieloma względami wybraniec - ma bronić Amerykanów przed wojną atomową, a gdyby jednak wybuchła, przez udział w tajnym projekcie "Arka", przyczynić się do odrodzenia życia na Ziemi. Przyszłość wydaje się określona, bezpieczna, wręcz pewna... dopóki wojna rzeczywiście nie wybucha.

Okrutny los sprawia, że po kilku latach kriogenicznego snu Adam rusza do odległego centrum "Arki", które jest dla niego jedyną szansa na przetrwanie. Samotna podróż przez wyludnioną Amerykę to jednocześnie wyprawa w głąb siebie, a także nieustanna walka z nieubłaganymi siłami natury i najskrytszymi lękami. Obie drogi prowadzą jednak do odkrycia prawdy po stokroć gorszej od wszystkiego, z czym zetknął się człowiek.

Czy Adam zdoła ją udźwignąć?"

"Nie powiem: Świeć Panie nad ich duszami...
BO ONE SAME MUSZĄ TERAZ NIEŹLE ŚWIECIĆ.

Sue i Adam przyszli na swoją zmianę w takiej bazie wojskowej. Pozorowany atak szybko stał się Armagedonem uśmiercającym każdą, opartą na białku, formę życia. Znaleźli się wśród wybrańców z szansą na przetrwanie. Przed nimi 10 lat spokojnego snu w kompleksie kriogenicznym i miejsce w "Arce", czyli udział w projekcie odbudowy życia na Ziemi. Jednak komputer budzi Adama długo przed czasem...

Powieść drogi. Rajd przez spustoszoną Amerykę.
Podróż w głąb każdego z nas."


Kilka cytatów:

"- Twoja dzienna dawka trucizny. - Zanim usłyszałem te słowa, poczułem zniewalający aromat kawy."

"Chociaż użyłem klucza, chociaż namówiłem do tego Sue, nie dopuszczałem do siebie myśli, że oto wypuściliśmy na wolność szesnastu lśniących, smukłych jeźdźców apokalipsy.
- Amen. - Usłyszałem szept Susan, ledwie zapadła cisza."

"Sue dopiero wstała, więc sięgnąłem po ledwie ciepłą kawę i pociągnąłem spory łyk, patrząc od niechcenia na ekran, na którym kolejna fala rakiet zbliżała się do naszej północnej granicy, tym razem nie atakowana przez nikogo, bo też niby kto miałby je atakować, skoro odpaliliśmy wszystko, co Wuj Sam trzymał za pazuchą."



Autobahn nach Poznań – opowiadanie fantastyczne
Andrzeja Ziemiańskiego z 2001 roku, publikowane
też w autorskim zbiorze opowiadań „Zapach szkła”
oraz antologii „Rakietowe szlaki” tom 6.
"Ostatnia książka miała kolorową okładkę, z której spoglądał na mnie postawny mężczyzna w kombinezonie lotnika albo astronauty, stojący na wielkiej bojowej archaicznie wyglądającej machinie. O jego nogę ocierał się wielki kot, a w tle widać było wysokie mury jakiejś twierdzy i górującą nad nimi kopułę Fullera. Nazwisko autora niewiele mi mówiło, było zbyt obco brzmiące. Andr... Andrz... Andrez, tfu, Andrew Ziemianski, ponoć objawienie europejskiej fantastyki przełomu tysiącleci. Książka nosiła tytuł "Autobahn to Poznan".

"Nie wiedziałem, czemu wszyscy wrogowie uparli się, aby zniszczyć akurat tę bazę. Przecież nawet dzieci wiedziały, że tam gdzie wpuszcza się wycieczki, nie ma wielu tajemnic, a prawdziwy ośrodek dowodzenia mieści się pod milionami kilometrów sześciennych skały, ale niemal sto mil dalej na południe. Niemniej zarówno Rosjanie, jak i Chińczycy uznali, że warto na wszelki wypadek zamknąć dla zwiedzających i tę atrakcję."


"Okoliczni mieszkańcy nie należeli do wielbicieli książek, a miastowi przyjeżdżali tutaj na łono natury połowić rybki, schlać się, wygrzmocić kochanki i paść na pysk do wyra."


"Gdyby był podobnym mi chlorem, wyczerpalibyśmy gorzałkę już dawno i pewnie pozabijalibyśmy się wzajemnie, siedząc o suchym pysku w długie, nudne, deszczowe wieczory."


"Na szczęście deszcze chyba minęły bezpowrotnie. Albo im się tam, w niebie, woda skończyła, albo uznali, że dość już tego chrzczenia jak na jednego faceta."


"Brodę za to miałem niczym krasnolud z trylogii Tolkiena, którą mgliście pamiętam z telewizji, a teraz z przyjemnością odświeżyłem sobie w wersji drukowanej."


"Od jej wnętrza dzieliła mnie przeszklona ściana, ale to nie stanowiło problemu dla dżentelmena włamywacza."


Koniec świata może nastąpić w najróżniejszy sposób. Od głodu zaczynając, idąc prze choroby, plagi, pandemie, potop, wieczną zimę, globalne ocieplenie, spalenie przez Słońce, uderzenie meteorytu, przez wojnę, aż na bombie atomowej kończąc. Przykładów można wymieniać a wymieniać...
Cytując słynne słowa Alberta Einsteina:
"Nie wiem jaka broń będzie użyta w trzeciej wojnie światowej, ale czwarta będzie na kije i kamienie."
Dowodem też może być właśnie ta książka.
Adam Sawyer ma dość nietypową pracę - jest jednym z tzw. Aniołów Zagłady, osobą odpowiedzialną za odpalenie śmiercionośnych rakiet trineutrinowych w razie wybuchu wojny. Jest to ostateczna broń Ameryki, po naciśnięciu guzika nie ma już odwrotu - Ziemia zamieni się w jałową pustynię.
Nadchodzi ten nieoczekiwany dzień, gdy Anioły, pozamykane w tajnych wojskowych bunkrach, dostają rozkaz odpalenia smukłych pocisków zagłady. I tak rozpętuje się nuklearne piekło.
Plan Arka - odnowienie ludzkości - wchodzi w życie. Anioły przez 10 lat mają spać snem kriogenicznym by obudzić się i pomóc odbudować Ziemię. Jednak coś idzie nie tak...
Po około 3 latach od "końca świata" Adam zostaje obudzony alarmem. Komory ulegają uszkodzeniu, a jedyną formą ratunku jest przetrwanie na jałowej ziemi pełnej wraków, zasuszonych ludzkich mumii i tego co zostało po wielkich cywilizacjach oraz podróż przez Amerykę do głównego ośrodka planu Arka.

Za tę książkę zabrałam się jakiś czas temu, ale w pewnym momencie się zacięłam i jakoś nie mogłam się do niej ponownie dobrać. Jako, że są wakacje, stwierdziłam, że pokończę wszystkie zaczęte pozycje by nie narobić sobie zaległości. I na tej liście znalazła się właśnie "Samotność Anioła Zagłady".

Zacznę może od głównego bohatera, właściwie jedynego bohatera. Towarzyszy nam on całą książkę, jest narratorem.  Akcja kręcąca się wyłącznie wokół Adama to nie lada wyzwanie dla autora. Żadnych bohaterów drugoplanowych, wielowątkowości czy dialogów. Zdarzają się tylko na początku i przy większej psychozie bohatera. Wszystko jest skupione na nim, przez co bardziej widać błędy, nie można zasłonić się innymi postaciami. 
Tak jak wspomniałam, nie można liczyć na wiele dialogów. Zaliczamy jeden na początku, z Sue, kobietą również będącą Aniołem Zagłady, następny był już z trupem.
Książka opiera się na schemacie podróży z punktu A do punktu B. Nasz bohater przemierza różne miasta Ameryki Północnej, mierząc się z różnymi trudnościami losu, zachwianiami psychiki i samotnością. Czasami bywa to dość monotonne. Opisy kolejnych dróg, stanów, hoteli czy wypitych trunków. Niektóre momenty się dłużą i mogą być wyraźnie nudne. Ale w pewnym momencie coś się załamuje. I akcja zaczyna się rozpędzać, brnąć do końca w całkiem już szybkim tempie. Końcówka totalnie zaskakuje. Choćby dla niej warto dotrzeć do końca.

Wady i zalety:

Wady:

- jedna postać przez prawie całą książkę
- fabuła typu podróż z punktu A do punktu B
- minimalna ilość dialogów - ciągły monolog

Zalety:
- możliwość poznania bohatera dogłębnie
- przemiana osobowości bohatera
- dokładne opisy miejsc, w których przebywa bohater, w tym dróg, hoteli i miast
- możliwość biernej podróży po Ameryce
- nawiązania do innych książek
- specyficzny klimat książki

Podsumowując.
Jest to książka dobra dla fanów klimatów wojen atomowych i postapo, podobnych do "Metra 2033", "Drogi" czy "Bastionu". Jest to dość monotonna książka, ale wytrwałych nagradza zaskakującym końcem.



Moja ocena:
7/10



A gdybyś mógł usłyszeć książki śpiew...
Czyli piosenka, która przyszła mi na myśl.


12 komentarzy :

  1. Uuu zaciekawiłaś mnie! Lubię takie klimaty, wcześniej nie słyszałam o tej książce, ale wydaje się być dość interesująca. Szkoda tylko, że monotonna, mnie to niestety strasznie męczy :( Cieplutko pozdrawiam ♥ Nina z bloga impresjalnie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że ktoś docenia to co robię. ^^
      Szczerze, jeśli dobrze się wkręcisz w tę książkę to monotonność nie jest taka wyraźna. ;)

      Usuń
  2. Niby coś dla mnie, niby nie. Mam typową awersję do polskich autorów po paru niezbyt ciekawych przygód z ich twórczością i nie wiem, czy sięgnę i po tę książkę. Może kiedyś :)
    Pozdrawiam i zapraszam na post rocznicowy :* pattbooks.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też coś mam do polskiech autorów. :p
      Ale powoli zaczynam się przekonywać. :PPP

      Usuń
  3. Hmm... To niekoniecznie coś, co do mnie przemawia i nie, nie mam na myśli tego, że wyszła spod pióra polskiego autora. Po prostu ta tematyka to nie do końca moje "must read". Ale może kiedyś. :)
    Pozdrawiam,
    A.

    http://chaosmysli.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie do każdego postapo w takim wydaniu przemawia. ;)
      Ale polecam zobaczyć "z czym się to je". :)

      Usuń
  4. Odpowiedzi
    1. Nie każdego ciągnie do postapo. ;)
      Ale zawsze można znaleźć coś innego. ^^

      Usuń
  5. Adełku.
    Recenzja jak zwykle świetna. Cudowna hahaha! Nie bij mnie ciastkiem, ale po książkę nie sięgnę. Nie są to moje klimaty, bo i monolog i... Praktycznie jedna postać w całej pozycji...
    To nie dla Izz! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hah, dziękuję. ^^
      Spoczi, rozumiem. XD
      Książka nawet nawet, ale głównym punktem za jest to, że trzeba coś takiego lubić. A że ja ostatnio eksperymentuję to czytam co popadnie. ^^

      Usuń
  6. Nigdy i niej nie słyszałam, JAK TO SIĘ STAŁO?
    A brzmi ciekawie, niepokoi mnie tylko, że jest herbs postać. No nic, spróbujemy:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem? D:
      Znalazłam to na taniej książce, o dziwo. XD
      Wiesz co ci powiem? Brzmi to dziwnie, ale warto przeczytać coś takiego, chociażby dla świadomości jednej postaci przez całą książkę. Ciekawe doświadczenie, nie powiem.

      Usuń

Niesamowicie cieszą mnie Wasze komentarze, które mogę tu czytać. Więc śmiało, zostaw tu coś od siebie. ;)
Z chęcią odpiszę na każdą wiadomość~! <3

Ale jeśli masz pisać coś w stylu "Super blog, zapraszam do mnie (link)" to lepiej sobie odpuść.
Serio. To nie jest blog do reklamowania się.

Zamknieta w pozytywce © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka