Autor: Andrzej Pilipiuk
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Ilość stron:
Okładka: miękka
"Kiedy wrogie armie ścierają się koło twego domu, kiedy Zieloni Mściciele wkraczają do akcji, a potężna klątwa egipska zagraża wszystkim i wszystkiemu, pojawia się On.
Nie jest super bohaterem, nadczłowiekiem, nie ratuje ludzkości w imię wyższych celów.
Rozpoznacie go bez trudu. Walonki, kufajka, czapka uszanka i ten specyficzny…aromat? Najbardziej charakterystyczny bohater polskiej fantastyki. Bimbrownik, egzorcysta…po prostu Jakub Wędrowycz. Powraca w wielkim stylu!
„Wieszać każdy może”, to kolejna książka o tej kultowej postaci. W typowo „wędrowyczowskich” opowiadaniach poznacie jedną z wojennych przygód bohatera, dowiecie się kim są „Zieloni Mściciele” oraz wysłuchacie wykładu na tematy fachowe. Autor ujawni wreszcie prawdziwe imię Baby Jagi i pokaże zgubne efekty działania kaca. Po raz pierwszy okaże się również, że był ktoś, kto mógł wypić więcej niż Jakub Wędrowycz. Ale nie był człowiekiem, więc się nie liczy. A na koniec… na koniec poznacie siłę prawdziwej egipskiej klątwy.
Tym razem do Wędrowycza dołączy również Wieśmin – bohater opowiadania nagrodzonego w konkursie literackim „U nas za stodołą”. Opowiadanie po części wyjaśnia tajemnicę niezwykłej płodności twórczej Andrzeja Pilipiuka. "
"Izydor zdołał zasłonić się dłonią, ale wtedy właśnie wpadł w poślizg na rozchlapanej brei i starabaniwszy się po stopniach, spoczął malowniczo w błocie podwórza."
"– Jak cię mdli, to nie krępuj się, tylko sobie rzygnij – poradził pradziadek. – To uspokaja."
"– Tylko migiem i niech to wygląda przekonująco. Co to za granda?
– No więc byłem przez prawie dziewięćdziesiąt lat aniołem stróżem Wędrowycza…
– Jego nie upilnowałeś i sam się nauczyłeś chlać – warknął zwierzchnik.
– Nie, nauczyłem się wcześniej…
– Do rzeczy!
– Czas mu zapisany minął w zeszłym roku. Ponieważ jakoś sam się do nas nie pofatygował, wysłaliśmy śmierć z oficjalnym zaproszeniem…
– Pamiętam. – Święty Piotr skrzywił wargi. – Sam ją przez miesiąc sklejałem butaprenem po tym, jak oberwała z pancerfausta. I co?
(…)
Jakub i jego kumple to niepoprawni grzesznicy. Nie wykazali w życiu nawet śladu skruchy. Powinni smażyć się w piekle! Taki dostali przydział!
– W piekle byliśmy. Ale oni też już kiedyś próbowali i nie chcieli ich brać."
"– Zaraz nam sznura zabraknie – sarkał Semen. – Może tych pozostałych dorżnę szabelką?
– Zdrajców się wiesza.
– Ale w Biblii napisano: „Zło dobrem zwyciężaj”, a żelazo jest dobre. – zaoponował kozak."
Zalety:
.~* *~.
"Kiedy wrogie armie ścierają się koło twego domu, kiedy Zieloni Mściciele wkraczają do akcji, a potężna klątwa egipska zagraża wszystkim i wszystkiemu, pojawia się On.
Nie jest super bohaterem, nadczłowiekiem, nie ratuje ludzkości w imię wyższych celów.
Rozpoznacie go bez trudu. Walonki, kufajka, czapka uszanka i ten specyficzny…aromat? Najbardziej charakterystyczny bohater polskiej fantastyki. Bimbrownik, egzorcysta…po prostu Jakub Wędrowycz. Powraca w wielkim stylu!
„Wieszać każdy może”, to kolejna książka o tej kultowej postaci. W typowo „wędrowyczowskich” opowiadaniach poznacie jedną z wojennych przygód bohatera, dowiecie się kim są „Zieloni Mściciele” oraz wysłuchacie wykładu na tematy fachowe. Autor ujawni wreszcie prawdziwe imię Baby Jagi i pokaże zgubne efekty działania kaca. Po raz pierwszy okaże się również, że był ktoś, kto mógł wypić więcej niż Jakub Wędrowycz. Ale nie był człowiekiem, więc się nie liczy. A na koniec… na koniec poznacie siłę prawdziwej egipskiej klątwy.
Tym razem do Wędrowycza dołączy również Wieśmin – bohater opowiadania nagrodzonego w konkursie literackim „U nas za stodołą”. Opowiadanie po części wyjaśnia tajemnicę niezwykłej płodności twórczej Andrzeja Pilipiuka. "
.~* Kilka cytatów *~.
"– Jak cię mdli, to nie krępuj się, tylko sobie rzygnij – poradził pradziadek. – To uspokaja."
"– Tylko migiem i niech to wygląda przekonująco. Co to za granda?
– No więc byłem przez prawie dziewięćdziesiąt lat aniołem stróżem Wędrowycza…
– Jego nie upilnowałeś i sam się nauczyłeś chlać – warknął zwierzchnik.
– Nie, nauczyłem się wcześniej…
– Do rzeczy!
– Czas mu zapisany minął w zeszłym roku. Ponieważ jakoś sam się do nas nie pofatygował, wysłaliśmy śmierć z oficjalnym zaproszeniem…
– Pamiętam. – Święty Piotr skrzywił wargi. – Sam ją przez miesiąc sklejałem butaprenem po tym, jak oberwała z pancerfausta. I co?
(…)
Jakub i jego kumple to niepoprawni grzesznicy. Nie wykazali w życiu nawet śladu skruchy. Powinni smażyć się w piekle! Taki dostali przydział!
– W piekle byliśmy. Ale oni też już kiedyś próbowali i nie chcieli ich brać."
"– Zaraz nam sznura zabraknie – sarkał Semen. – Może tych pozostałych dorżnę szabelką?
– Zdrajców się wiesza.
– Ale w Biblii napisano: „Zło dobrem zwyciężaj”, a żelazo jest dobre. – zaoponował kozak."
.~* *~.
Kolejny tom cyklu Jakubowego za mną.
Który to już? Piąty?
Zastanawiałam się, kiedy pan Pilipiuk przekroczy granice absurdu.
Cóż, w tym tomiku na pewno. :)
Skąd on czerpie takie pomysły? Myślałam, że czytałam już chyba wszystko... Ale nie! Pomyliłam się! Powiem tyle - Pola Trzcin. To jest po prostu złoto. Czyściutkie złoto całego Egiptu.
Po pierwsze to opowiadanie jest naprawdę długie! I to tak naprawdę naprawdę! Zazwyczaj opowiadania w serii o Wędrowyczu są stosunkowo krótkie, lecz tu dostajemy kawał sporego tekstu! Było to dla mnie dość zaskakujące na początku, ale szybko się wciągnęłam (jak zawsze :P) i nie było więcej gadania.
Po drugie.
Potraficie wyobrazić sobie Lenina, Dzierżyńskiego czy Stalina w zaświatach egipskich? Zaraz obok tych wszystkich prastarych bóstw? Lepiej, wprowadzających tam swoje własne, wesołe inaczej zasady? Do tego dodajmy klątwy, epicką podróż sterowcem przez Europę czy przypadkowe ratowanie świata przed wampirami. Wampiry zawsze muszą być. Ach, te wampiry. Codzienność Wędrowyczowska. :P
Fakt, mamy też kilka innych krótkich opowiadań (jak na przykład ciocia Agnieszka, śmiechy-hihy z Unii Europejskiej czy również wielbiony przeze mnie wieśmin), ale stanowczo to Pola Trzcin zbierają większość oklasków. Bądzmy szczerzy, tego konceptu nic chyba nie pobije. :D
Wędrowycz to specyficzny rodzaj głupokowatego i prymitywnego humoru, który jest świetną odskocznią od poważniejszych powieści czy po prostu genialnym odstresowywaczem. Powinnam po prostu zrobić listę książek "Na doła" i wpisać tam całego Wędrowycza. :P
Macie doła?
To go zakopcie!
Zapraszam po Wędrowycza!
Sięgając po kolejne tomy w pewnym sensie wiadomo czego się spodziewać, no bo ta sama forma, krótkie opowiadania, ten sam humor. Ale jednak jest zawsze coś takiego co czytelnika i tak zaskoczy. Kolejne granice łamanego absurdu czy jeszcze dziwniejsze wybryki Jakuba.
Który to już? Piąty?
Zastanawiałam się, kiedy pan Pilipiuk przekroczy granice absurdu.
Cóż, w tym tomiku na pewno. :)
Skąd on czerpie takie pomysły? Myślałam, że czytałam już chyba wszystko... Ale nie! Pomyliłam się! Powiem tyle - Pola Trzcin. To jest po prostu złoto. Czyściutkie złoto całego Egiptu.
Po pierwsze to opowiadanie jest naprawdę długie! I to tak naprawdę naprawdę! Zazwyczaj opowiadania w serii o Wędrowyczu są stosunkowo krótkie, lecz tu dostajemy kawał sporego tekstu! Było to dla mnie dość zaskakujące na początku, ale szybko się wciągnęłam (jak zawsze :P) i nie było więcej gadania.
Po drugie.
Potraficie wyobrazić sobie Lenina, Dzierżyńskiego czy Stalina w zaświatach egipskich? Zaraz obok tych wszystkich prastarych bóstw? Lepiej, wprowadzających tam swoje własne, wesołe inaczej zasady? Do tego dodajmy klątwy, epicką podróż sterowcem przez Europę czy przypadkowe ratowanie świata przed wampirami. Wampiry zawsze muszą być. Ach, te wampiry. Codzienność Wędrowyczowska. :P
Fakt, mamy też kilka innych krótkich opowiadań (jak na przykład ciocia Agnieszka, śmiechy-hihy z Unii Europejskiej czy również wielbiony przeze mnie wieśmin), ale stanowczo to Pola Trzcin zbierają większość oklasków. Bądzmy szczerzy, tego konceptu nic chyba nie pobije. :D
Wędrowycz to specyficzny rodzaj głupokowatego i prymitywnego humoru, który jest świetną odskocznią od poważniejszych powieści czy po prostu genialnym odstresowywaczem. Powinnam po prostu zrobić listę książek "Na doła" i wpisać tam całego Wędrowycza. :P
Macie doła?
Zapraszam po Wędrowycza!
Sięgając po kolejne tomy w pewnym sensie wiadomo czego się spodziewać, no bo ta sama forma, krótkie opowiadania, ten sam humor. Ale jednak jest zawsze coś takiego co czytelnika i tak zaskoczy. Kolejne granice łamanego absurdu czy jeszcze dziwniejsze wybryki Jakuba.
.~* Wady i zalety *~.
Wady:
- nie wszystkim może się to podobać
- specyficzny humor
- "mało ambitne"
- "mało ambitne"
- możliwe wulgaryzmy
Zalety:
- specyficzny humor
- łatwy język
- szybko się czyta
- wciągające
- wciągające
.~* Podsumowując *~.
Kolejny całkiem przyjemny tomik przygód wioskowego egzorcysty, znowu rozbity na dość luzne opowiadania i jedno spore, chwilami ze sobą bardziej lub mniej połączone. Nadal trzyma ten sam poziom Wędrowyczowych wojaży i pilipiukowskiego humoru. Przyjemne do poczytania między ciężkimi sagami lub chwilach nudy czy deprechy.
.~* Moja ocena *~.
6/10
.~* *~.
Nie wiem czy bardziej zachęcająco brzmi Stalin czy "pół litra dla każdego".
OdpowiedzUsuńJedno i drugie, bo cię opisują? XD
Usuń