Tytuł oryginalny: "Artemis"
Autor: Andy Weir
Wydawnictwo:
Ilość stron: 418
Okładka: miękka
"Nowa powieść autora bestsellerowego „Marsjanina”! Prawa filmowe kupione na pniu przez producentów hitu „Marsjanin” z Mattem Damonem w roli głównej.
Dwudziestokilkuletnia Jazz marzy o życiu pełnym przygód i dostatków, ale musi pogodzić się z rzeczywistością małego prowincjonalnego miasteczka. Nawet bardzo prowincjonalnego, bo na Księżycu. Dobrze żyje się tam właściwie tylko turystom i ekscentrycznym miliarderom, a tak się składa, że Jazz nie należy do żadnej z tych kategorii. Ma nudną, nisko płatną pracę i sporo długów do spłacenia, nic więc dziwnego, że dorabia drobnym przemytem. Nic dziwnego, że kiedy pojawia się okazja zarobienia naprawdę wielkich pieniędzy, nie waha się ani chwili. Tym, że misterny plan oznacza konieczność wejścia na ścieżkę przestępstwa, nie przejmuje się ani przez chwilę. Prawdziwe problemy pojawiają się wtedy, kiedy okazuje się, że plan ma drugie i trzecie dno oraz że Jazz dała się wplątać w gigantyczną aferę o potencjalnie katastrofalnych konsekwencjach."
"Nowa powieść autora bestsellerowego „Marsjanina”! Prawa filmowe kupione na pniu przez producentów hitu „Marsjanin” z Mattem Damonem w roli głównej.
Dwudziestokilkuletnia Jazz marzy o życiu pełnym przygód i dostatków, ale musi pogodzić się z rzeczywistością małego prowincjonalnego miasteczka. Nawet bardzo prowincjonalnego, bo na Księżycu. Dobrze żyje się tam właściwie tylko turystom i ekscentrycznym miliarderom, a tak się składa, że Jazz nie należy do żadnej z tych kategorii. Ma nudną, nisko płatną pracę i sporo długów do spłacenia, nic więc dziwnego, że dorabia drobnym przemytem. Nic dziwnego, że kiedy pojawia się okazja zarobienia naprawdę wielkich pieniędzy, nie waha się ani chwili. Tym, że misterny plan oznacza konieczność wejścia na ścieżkę przestępstwa, nie przejmuje się ani przez chwilę. Prawdziwe problemy pojawiają się wtedy, kiedy okazuje się, że plan ma drugie i trzecie dno oraz że Jazz dała się wplątać w gigantyczną aferę o potencjalnie katastrofalnych konsekwencjach."
.~* Kilka cytatów *~.
- Tak, spadek ciśnienia dobrze mi zrobi.
- Nie zgrywaj się - skarcił mnie. - To poważna procedura.
- Człowieku, ty nawet w próżni potrafisz zepsuć atmosferę, wiesz? "
"Piąta nad ranem jest dla mnie w dużym stopniu pojęciem abstrakcyjnym. Wiem, że istnieje, ale rzadko miewam z nią osobiście do czynienia. "
"Okno przy naszym stoliku było roztrzaskane, a z ramy sterczało kilka długich i ostrych odłamków szkła. Nie mamy tutaj bezpiecznych szyb. Sprowadzanie butyralu poliwinylowego jest zbyt kosztowne, więc każde z naszych okien jest staroświecką pułapką, na której można poderżnąć sobie gardło. No cóż, jeśli chcecie wieść bezpieczny żywot, nie przeprowadzajcie się na Księżyc."
"Nie mamy tutaj zwierząt ani atmosfery. A wszyscy głupi ludzie są zamknięci w mieście."
"Długie susy się opłaciły. Teraz naprawdę zapierniczałam. Zostawiłam w tyle nawet Boba, a on jest najbardziej doświadczonym ekspertem od spacerów księżycowych."
"Wyjrzałam przez iluminator w dachu kabiny. Na niebie wisiała Ziemia - a właściwie jej połowa."
"Poddawanie się żałosnej słabości to jedno, ale obnoszenie się z tym przed innymi to już zupełnie co innego."
.~* *~.
A więc kolejną książka Weira za mną.
Co tym razem autor bestsellerowego "Marsjanina" nam oferuje?
Pewnie nie zdziwi Was to, że po przeczytaniu historii Marka miałam wielkie oczekiwania co do tej książki. Pokochałam styl pisania Weir jak i jego wizję Marsa, więc i tu spodziewałam się "ochów" i "achów".
Jak było naprawdę?
Opis z tyłu książki mówi Wam już większość o głównej bohaterce - Jazz. Podobnie jak Mark jest ona "specem od wszystkiego", tyle że Mark musiał dzięki temu przetrwać, a Jazz pakuje się przez to w coraz to większe tarapaty. I jeśli mam być szczera - głównie przez to średnio ją polubiłam, sympatię przywiązywałam do prostszych postaci drugoplanowych. Nie miejcie mi tego za złe. Jeśli uważałam, że to Mark w "Marsjaninie" był chwilami zbyt idealny to teraz go za to przepraszam na kolanach - Jazz chwilami bije rekordy. Ale nie mogę powiedzieć, że jest złą postacią - po prostu mi nie podpasowała i tyle. Jest postacią z ciekawą przeszłością i znajomościami, ale jej charakter chwilami mnie trochę irytował, tak samo jak jej wieczne dążenie za pieniędzmi. A jakieś inne wartości? Mark wydawał mi się bardziej wartościowym człowiekiem, ale cóż, nie można mieć dwóch takich samych postaci. Mieliście czasami takie uczucie, że czytacie coś i mówicie do siebie: "Bosz, dziewczyno, serio? Dlaczego? NIE RÓB TEGO, BOSZ. No mówiłam!". Ta, to dokładnie to.
Wracając do talentu Jazz w pakowanie się w kłopoty. Wydaje mi się, że największą wadą tej historii jest przesyt akcją i filmowością. Chwilami miałam wrażenie jakby ta historia działa się na ekranie kina, a nie kartach powieści. Jakby pod taką kinówkę była właśnie napisana. Może to tylko moje odczucie. Ale naprawdę, od momentu, gdy Jazz zaczyna realizować swój plan na zarobek to akcja cały czas pędzi i nie daje odetchnąć. Z jednego rozwiązanego problemu czy kłopotu rodzi się kolejny i kolejny. I tak przez całą książkę. Mimo to wydaje mi się, że składa się to jednak w całkiem fajną całość, pasującą do dość chaotycznej osobowości Jazz. I muszę przyznać, że fabuła chwilami zaskakuje.
Teraz chciałabym coś wspomnieć o miejscu akcji. Strasznie podoba mi się motyw takiego księżycowego miasta. Ale nie takiego typu obca cywilizacja, terraformowanie itp. Tu mamy ideę stosunkowo niewielkiego, zamkniętego miasta, co bardzo fajnie pasuje do chwilowo wręcz kryminalnego wątku. Tak samo podział na różnego rodzaju klasy, kto gdzie przebywa itp. Kojarzy mi się to nieco z "Futu.re" Glukhowskiego (Klik!), choć pewnie niesłusznie. Choć w sumie, da się wyróżnić podobieństwa - dzielnice bogatych i biednych, warunki w jakich żyją, cała hierarchia.
Co mogę powiedzieć o bohaterach? Cóż, o Jazz już trochę opowiedziałam. Reszta wydaje mi się całkiem dobrze zbudowana, choć, znowu porównując niestety z "Marsjaninem", nie wydaje się tak "realna" jak w przypadku historii Marka. Niektóre zachowania postaci wydawały mi się irracjonalne, ale cóż. Bywa i tak. Ale i tak moim faworytem pozostaje ukraiński naukowiec! :D
Nie mogę powiedzieć, że jest to zła książka - bo nie jest. Ale po sukcesie "Marsjanina" miałam chyba zbyt duże oczekiwania i wymagania co do tej pozycji. Nie zawiodłam się jednak tak bardzo, bo bądz co bądz przeczytałam ją przyjemnie szybko, ale liczyłam na więcej. Po prostu "Marsjanin" ustawił poprzeczkę zbyt wysoko.
.~* Wady i zalety *~.
Wady:
- książka pisana jak pod film
- przez pryzmat "Marsjanina" wydaje się gorsza
- kojarzy mi się bardziej z młodzieżówką
- chwilami przesyt akcją
Zalety:
- specyficzny humor Weira
- wydarzenia, które mogą się zdarzyć w nie tak dalekiej przyszłości
- szybka i przyjemna w czytaniu
- jestem zakochana w okładce <3
.~* Podsumowując *~.
Niestety zgodzę się z większością osób, które czytały i "Marsjanina" i "Artemis" - Weir pierwszą książką postawił sobie poprzeczkę zbyt wysoko. Ale nie zmienia to faktu, że "Artemis" mi się podobała, nie miała tylko tego czegoś co historia Marka Watneya. Mimo mojej dość krytycznej recenzjo-analizy polecam ją szczerze, bo te 400 stron czyta się bardzo szybko i przyjemnie, a styl pisania Weira od razu wywołuje uśmiech na mojej twarzy. Stąd ta wysoka ocena. :)
Ogolnie, w najbliższym czasie, mam zamiar zabrać się za "Marsjanina" z Twojego polecenia ^^ Po jego przeczytaniu może spróbuję i tej książki, bo mogłabym także porównać obie książki. Ale z tego co widzę, książki, które poleciłas są i tak wysoko przez Ciebie ocenione, więc czytanie ich zapewni będzie samą przyjemnością! ^^
OdpowiedzUsuńCieszę się! W końcu będę miała z kim rozmawiać o "Marsjaninie"! <3
UsuńCóż, zależy to od twoich gustów książkowych, bo co dla mnie jest świetne dla ciebie może być beznadzieja. Ale mam nadzieję, że coś przypadnie ci do gustu. ^^
Bardzo dużo osób właśnie ma niechęć do tej książki, głównie przez to, że jest pisana jak pod film. :/
OdpowiedzUsuńAle mimo tego wydaje mi się dobra. Może za bardzo porównuje z Marsjaninem (lofffff❤), ale serio czuć różnicę. Artemis jest czymś innym, ale nie złym przez to. Tylko po lekturze Marsjanina ludzie spodziewali się raczej czegoś innego. Cóż, poczekajmy co przygotuje dla nas Weir w niedalekiej przyszłości.
Usuń