84. "Klątwa Kreatorów" - Trudi Canavan - Czekałam. Tak. Długo!

Hej, hej kochani~!

W końcu się doczekałam! Nareszcie!
Ostatni tom serii "Prawa Milenium" za mną... Cóż to była za przygoda! Ekscytacja jeszcze nie opadła, tak samo jak kac książkowy.

Pamiętajcie, że ta recenzja zawiera spoilery do poprzednich tomów!
Recenzje poprzednich dwóch tomów znajdziecie tutaj:
"Anioł Burz" - Klik!
"Obietnica Następcy" - Klik!
Pierwszego tomu nie recenzowałam, bo jeszcze wtedy nie miałam bloga!

Dodatkowo dzisiejsze problemy z publikacją i paskudny wygląd posta sponsoruje nowy Blogger, z którym bardzo się nie lubię, bo psuje mi wszystko co sobie ładnie porozkładałam.

Zapraszam do recenzji. :)

.~* *~.

Tytuł polski: "Klątwa Kreatorów"
Tytuł oryginalny: "Maker's Curse"
Cykl: "Prawo Milenium"
Autor: Trudi Canavan
Wydawnictwo: Galeria Książki
Rok wydania: 2020
Ilość stron: 616
Okładka: miękka, ze skrzydełkami

"Trudi Canavan, autorka światowych bestsellerów, powraca z ostatnią częścią cyklu „Prawo Milenium”, będącego jej najbardziej przejmującą i ekscytującą przygodą.

Rielle jest teraz Kreatorem i przywraca światom magię. Straciła już rachubę światów, które polecono jej ocalić.

Tyen porzucił dawną tożsamość. Nie jest już szpiegiem, lecz szkoli nowych magów i stara się znaleźć sposób na zwalczenie problemu urządzeń bojowych rozprzestrzeniających się w kolejnych światach.

Kiedy jednak dawny wróg przynosi wieści o czymś znacznie gorszym niż martwe światy i groźni magowie – o zagrożeniu, jakiemu żaden ze światów nie musiał jeszcze stawić czoła - Rielle i Tyen muszą połączyć siły, jeżeli chcą mieć jakąkolwiek szansę na ocalenie ludzkości."


.~* Kilka cytatów *~.
Fragment 1 rozdziału

"Portal miał postać kręgu otoczonego trzema niskimi murkami, z których każdy był nieco wyższy od poprzedniego, zupełnie jak miejsca dla widowni wokół sceny. W centrum dominowała duża skalna płyta. Kiedy Rielle przesuwała się w bok między światami, by jej stopy po wylądowaniu nie zespoliły się ze skałą, nie spuszczała oczu z ciemnej plamy pokrywającej powierzchnię płyty, starając się odepchnąć od siebie myśl, że to krew. Gdy poczuła wokół siebie powietrze, zrobiła wdech, a serce zamarło jej w piersi, bo wyczuła znajomy zapach.
Jednak krew.
Zadrżała i rozejrzała się. Teren wokół niej był płaski i podzielony na pola. Drogą prowadzącą do portalu – a może był to teraz ołtarz ofiarny? – nikt nie podróżował i z obu stron zaczynały wdzierać się na nią chwasty. Jednak na polach pracowali ludzie. Na razie żaden z nich nie zauważył Rielle. Nie rozpoznawała rodzaju zbóż, a w chłodnym powietrzu nie unosiła się woń roślin, które pomagała zbierać podczas ostatniego pobytu w tym świecie. Zmysły podpowiadały jej, że wokół jest bardzo mało magii. Nie zmartwiła się tym. Przyniosła jej ze sobą mnóstwo, więc prawdopodobieństwo, że zostanie uwięziona w świecie, było nikłe.
Nie odwiedzała tego miejsca od pięciu cykli – cykl stanowił miarę czasu trwającą w większości światów około roku. Kiedy stąd odchodziła, wytyczyła nowy szlak, było jednak mało prawdopodobne, by po tak długim czasie został po nim jakiś ślad. Najpewniejszym sposobem, by trafić tu z powrotem, było skorzystanie z często używanej niegdyś ścieżki, a potem, po przybyciu, odnalezienie okolicy, w której kiedyś mieszkała.

Sądząc po gatunkach roślin, znalazła się w zupełnie innej części świata niż ta, którą pamiętała.
Nauczyła się już, że nagłe pozbawienie świata mocy może przynieść nieprzewidziane skutki dla cywilizacji i często pociąga za sobą przemoc i chaos. Nie dysponując magią, tutejsi magowie nie mog­li stanowić dla Rielle zagrożenia. Zwykli ludzie również. A jednak nie była pewna, czy powinna tu wracać, gdyż obawiała się, że jej krótki pobyt w tym świecie zmienił go na gorsze i że mieszkańcy będą ją obwiniali za te zmiany.
Bo właśnie ona była ich winna.

Ścigała wtedy Qalla, młodego człowieka, w którego ciele miał zamieszkać umysł Raena, byłego władcy wszystkich światów. Najwierniejszy sługa władcy, Dahli, chciał podjąć kolejną próbę wskrzeszenia swojego pana, wysłał więc popleczników, by odnaleźli i porwali chłopaka. Kiedy jednemu z nich się udało, Qall postanowił współpracować z wrogiem, w nadziei że znajdzie jakieś wyjście z sytuacji. Aby przeszkodzić Rielle w podążaniu swoim śladem i nie dopuścić, żeby wszystko jeszcze bardziej się skomplikowało, usunął całą magię z jednego ze światów i ją w nim uwięził."

.~* *~.

Gdy światom nie zagraża już Raen, wszyscy mogą w końcu trochę odetchnąć. Najgorsze za nimi, teraz czas odbudować zniszczone wojną światy. Tym zadaniem zajęli się pod wodzą Baluki Odnowiciele.

Rielle, jako potężna kreatorka, zrezygnowała z wiecznej młodości na rzecz odnawiania zasobów magii w pozbawionych jej światach. Ich liczba jest tak wielka, że nawet z pomocą Odnowicieli, którzy wytyczali jej szlak potrzebujących światów, nie jest w stanie pomóc im wszystkim.

Tyen usiłuje odzyskać dobrą reputację, którą stracił będąc podwójnym agentem. Prowadzi niewielką szkołę magii, która jest prześladowana przez najemników wysyłanych ze szkoły magii w Liftre, tej samej szkoły, w której i on pobierał nauki.

Dodatkowo na horyzoncie pojawia się nowy problem, równie wielki jak niebezpieczeństwo ze strony Raena. Rielle, Tyen, Qall, Odnowiciele, a nawet starzy wrogowie muszą połączyć swoje siły i zmierzyć się z nowymi przeciwnościami, jakie spływają na wszystkie ocalone światy. A z tyłu głowy dalej gdzieś siedzi "Prawo Milenium" i "Klątwa Kreatorów"...



Nie muszę Wam mówić jak bardzo ekscytowałam się na myśl o ostatnim tomie "Prawa Milenium" i jak bardzo wychodziłam z siebie czekając na wiadomość o czekającej na mnie przesyłce.

Polecam liczyć ile w tej recce razy napiszę "świat/światy/światów". :P

Trudi jak zawsze kreuje niesamowite światy, a więc w serii, gdzie tych światów jest tysiące niesamowicie ważne jest by trzymały się one przysłowiowej kupy. I według mnie - robią to. Okropnie podoba mi się cały koncept magii, która spaja wszystko, bo nie jest tylko czymś istniejącym tak jakby wewnątrz maga, jako jakaś energia, a czymś w rodzaju "gazu" znajdującego się wszędzie wokół. Mimo tylu "magicznych" serii Trudi zawsze potrafi wymyślić coś zaskakującego, a mam tu na myśli motyw "Klątwy Kreatorów", o której nie chcę mówić, bo pospoileruję Wam wszystko. :P Ale tak mi się podoba wykorzystanie tego pomysłu, o którym słyszało się już wcześniej w serii.

Ilość światów wymaga opisów, a wszystkich mogą przytłoczyć te długie i zawiłe. A o dziwo tu jest inaczej - chce się pochłaniać te wszystkie opisy, jeszcze bardziej zagłębić się w cały ten świat. Dla mnie (,bo jestem człowiek-przydługi-opis) to po prostu uczta. Uwielbiam dowiadywać się więcej o świecie, o którym czytam. Dzięki temu lepiej się w nim czuję i odnajduję, a co za tym idzie - lepiej mi się czyta.

A uwierzcie mi - wciągnęłam się. Nic nie przebije tego, gdy miałam już się kłaść spać, ostatni rozdział, a na końcu pojawia się PEWNA POSTAĆ - moja reakcja to "DDDD:" i tyle było ze spania - ja musiałam wiedzieć co będzie dalej. :I
I przepraszam moją rodzinę, która o 00:30 pewnego dnia mogła usłyszeć głośne "TAK!!!" z mojego pokoju - po prostu mój true ship się zszedł i no soory, to było silniejsze. :P

To jak już wspomniałam o shipach i bohaterach - coś bez czego dla mnie dobra seria nie istnieje - zmiany charakterów, wpływ wydarzeń na charakter itp. Nie lubię płaskich, statycznych postaci. A tu widać duży rozwój postaci, nie tylko od ostatniego tomu, ale i od początku całej serii. Zmiana jest kolosalna i to jest świetne. Widać jak bohaterowie muszą dostosować się do nowych ról, jak radzą sobie z przeszłością, jaki miała na nich wpływ. Przez to stają się bardziej realni i kurdę, przez to ciężko się z nimi pożegnać.

Jeśli miałabym narzekać na coś w kwestii bohaterów to odrobinę na Qalla, którego przemiana jest dla mnie zaskakująco szybka - jeszcze chwilę temu był zagubionym dzieciakiem postawionym w takiej, a nie innej sytuacji, a teraz jest kimś wysoko postawionym (no spoilers :V) i mówiącym jak co najmniej 1000 letni Raen. Wiem kto mu siedzi w głowie, ale mam wrażenie, że młoda osoba miałaby więcej problemów z takim przystosowaniem się, choć okej. Potrafię to jeszcze jakoś zrozumieć i przetrawić.

Najbardziej boli mnie jednak główna zła tej serii (no spoilers again). Jest strasznie... Płaska. I nie mówię tu o obdarzeniu przez naturę krągłościami. Jest zła, bo jest zła. Jej motywacje - nah. Niby według siebie chce dobrze, trudna przeszłość w świecie prawie martwym, ple ple ple. W ogólnym rozrachunku wypada blado na tle innych bohaterów. A ta końcówka...


I mimo tych małych niedociągnięć i błędów wszystko byłoby idealne, gdyby nie właśnie zakończenie. Nie wiem kompletnie co oni sądzić. Wydaje mi się nieco za... Szybkie? Nie mówię tu o pisaniu kolejnego tomu, ale gdy przyszło zakończenie i epilog to miałam takie: "Co. I że to tak już? To koniec? JUŻ?". I nie mówię też, że jest złe, ale chyba po latach czekania oczekiwałam jakiego wielkiego BOOM i jestem nieco zawiedziona. Ale nie zmienia to faktu, że seria ta jest jedną z najciekawszych jakie czytałam.

.~* Wady i zalety *~.

Wady:

- część książki w większości opiera się na podróży między światami = może być dla kogoś nużące 
- ogromna ilość postaci = można się nie połapać "kto co po co na co" 
- TO JEST JUŻ KONIEC
- główna "zła" wydaje się nieco płaska

Zalety:

- świetnie wykreowany i rozbudowany świat
- rozbudowane i dopracowane charaktery postaci
- przemiany osobowości bohaterów = rozwój
- specyficzny klimat budowany przez autorkę przez całą serię
- forma narracji przez dwie postacie = więcej perspektyw

.~* Podsumowując *~.

Trochę nie wiem co o tym wszystkim sądzić. Niby to jest koniec, ale jednak czuję niedosyt. Czegoś mi brakowało. Może to przez długie oczekiwanie na kolejny tom?

Nie zmienia to jednak faktu, że zarówno ten tom, jak i cała seria naprawdę mi się podobały. Tak rozbudowane i pełne magii światy można znaleźć tylko u Canavan. :)

.~* Moja ocena *~.
9/10

.~* Ocena serii *~.
9,5/10


.~* *~.

A gdybyś mógł usłyszeć książki śpiew...
Czyli piosenka, która przyszła mi na myśl.



.~* Za książkę ślicznie dziękuję wydawnictwu Galeria Książki *~.


.~* *~.

2 komentarze :

Niesamowicie cieszą mnie Wasze komentarze, które mogę tu czytać. Więc śmiało, zostaw tu coś od siebie. ;)
Z chęcią odpiszę na każdą wiadomość~! <3

Ale jeśli masz pisać coś w stylu "Super blog, zapraszam do mnie (link)" to lepiej sobie odpuść.
Serio. To nie jest blog do reklamowania się.

Zamknieta w pozytywce © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka