73. "Smocza Perła" - Yoon Ha Lee - Sci-fi i mitologia? Jak to działa?

Siemaneczko mordeczki~!

Po tygodniu przerwy od ostatniej recenzji przychodzę do was z kolejną! Nadal pozostaniemy w kosmicznych klimatach, ale dodamy do nich nieco mitologii koreańskiej.
Zainteresowani?
Zapraszam do czytania!



.~* *~.

Okładka książki Smocza PerłaTytuł polski: "Smocza Perła"
Tytuł oryginalny: "Dragon Pearl"
Autor: Yoon Ha Lee
Wydawnictwo: Galeria Książki
Ilość stron: 352
Okładka: miękka, ze skrzydełkami

"Trzynastoletnia Min pochodzi z prastarego rodu lisich duchów, ale zupełnie na to nie wygląda. By chronić najbliższych przed niebezpieczeństwem, matka zakazała im posługiwania się lisią magią: nie wolno czarować, nie wolno zmieniać postaci. Wszyscy przez cały czas muszą zachowywać ludzką formę.

Min czuje się przytłoczona rodzinnymi zasadami. Nie znosi niekończących się domowych obowiązków, panoszących się wszędzie kuzynów i wiecznie krytykujących ciotek. Marzy, by uciec z rodzinnego Jinju - zapomnianej, ubogiej, pustynnej planety. Nie może się już doczekać, kiedy dorośnie i będzie mogła, jak jej starszy brat Jun, zaciągnąć się do Sił Kosmicznych i zobaczyć inne planety należące do Ligi Tysiąca Światów.

Kiedy jednak przychodzi wiadomość, że Jun zdezerterował, by udać się na poszukiwania Smoczej Perły, Min nabiera pewności, że coś jest nie w porządku. Jej brat nigdy nie opuściłby krążownika, nawet dla magicznego artefaktu, który podobno posiada niezwykłe moce. Min postanawia uciec i odszukać brata, by oczyścić jego imię.

Podczas wyprawy Min napotyka przemytników, piratów i mściwe duchy. Będzie musiała uciekać się do oszustwa. kłamstwa i sabotażu. Częściej niż kiedykolwiek sytuacja zmusi ją do posługiwania się lisią magią, ale także polega na własnym sprycie i odwadze. Wszystko to może się skończyć zupełnie inaczej, niż spodziewała się Min, i przerosnąć jej najśmielsze marzenia.

"Smocza Perła", kosmiczna saga z mitologią koreańską w tle, przenosi czytelnika w świat przekraczający granice wyobraźni."



.~* Kilka cytatów *~.
(Fragment pierwszego rozdziału)


"Tamtego ranka omal nie przegapiłam wizyty nieznajomego. Lubię dłużej pospać, a rzadko miewam okazję. Wstawanie zazwyczaj oznaczało pobudkę wczesnym rankiem. Nawet w te dni, kiedy miałam lekcje, mama i ciotki zawsze zdążyły przydzielić mi poranne obowiązki. Trzeba było wyczyścić jednostki hydroponiczne przy naszej kopule mieszkalnej, przyrządzić śniadanie z odrobiny marnych warzyw (i przyprawić tak, żeby smakowało moim czterem ciotkom!) oraz upewnić się, że wszechobecny pył nie zatkał filtrów powietrza. Moje życie na planecie Jinju było paskudne. Nie mogłam już doczekać się dnia, kiedy będę mogła podejść do egzaminów wstępnych do Sił Kosmicznych Ligi Tysiąca Światów i podobnie jak mój brat Jun rozpocząć służbę wojskową. Tylko to trzymało mnie przy życiu.
Dzień, w którym przybył nieznajomy, był inny. Leżałam skulona pod cienkim kocem, z uporem usiłując spać dalej, choć świt już wkradał się przez okna. Jednak moja najstarsza kuzynka Bora zaczęła chrapać zbyt głośno, bym mogła udawać, że tego nie słyszę. Wiele razy marzyłam o własnym pokoju, którego nie musiałabym dzielić z trzema kuzynkami, zwłaszcza chrapiącą jak smok Borą. Kopnęłam ją w kostkę – wymamrotała coś przez sen, ale nawet się nie ruszyła.
Spałyśmy wszystkie na tej samej wytartej narzucie, odziedziczonej po przodkach, którzy należeli do pierwszych osadników na Jinju. Kiedyś haft przedstawiał sroki i kwiaty – symbole powodzenia. Przez lata większość nitek się poprzecierała i dziś prawie nie dało się dostrzec wzoru.
Kiedy byłam młodsza, spytałam mamę, czemu nie użyje Czaru do naprawienia narzuty. Popatrzyła na mnie surowo i wyjaśniła, że musiałaby powtarzać zaklęcie codziennie, bo magia się zużywa, a przedmioty nie są aż tak podatne na Czar jak ludzie. Szybko
skończyłam rozmowę, bo nie chciałam, żeby to mnie dołożyła ten codzienny obowiązek. Na szczęście mama w ogóle nie akceptuje czarowania, więc sprawa na tym się zakończyła.
Całe życie przestrzegano mnie, że nie wolno popisywać się lisią magią, którą odziedziczyliśmy po przodkach. Żyliśmy, udając ludzi, i rzadko korzystaliśmy ze zdolności czarowania albo zmiany postaci. Mama kazała nam być grzecznymi liskami i nie pakować się w kłopoty z zasiedziałymi sąsiadami. W dawnych czasach lisom zdarzało się robić różne sztuczki, na przykład zmieniały się w piękne osoby i wabiły samotnych podróżnych, po czym wysysały z nich życie. Ale nasza rodzina nigdy niczego takiego nie robiła."

.~* *~.

Pewnego dnia Min budzi się na dzwięk nowego głosu w jej domu. Nie jest to żaden z dobrze jej znanych domowników, więc musi to być ktoś totalnie obcy. I ma rację. W jej domu pojawił się agent Sił Kosmicznych, który pofatygował się na jej zapomnianą przez świat planetę tylko po to by przekazać, że brat głównej bohaterki - Jin - zdezerterował z jednostki. Min wie, że to nie może być prawda, jej brat nigdy by tego nie zrobił. Do tego narobiła niezłego kwasu przy agencie, przez co musi przyspieszyć swój pomysł dowiedzenia się co się stało z jej bratem. 
Jak potoczy się teraz jej historia?

Pierwsze co rzuca się to temat książki - sci-fi i mitologia? 
To może działać? 
Tak, to może działać i działa całkiem dobrze. Mimo dość nietypowego połączenia (bo jeszcze się chyba z tym nie spotkałam) całość jest wyjaśniona nawet logicznie i trzyma się przysłowiowej "kupy". Choć fakt, sporo osób zarzuca, że mało tam mitologii w mitologii. Przyzwyczajenie do Riordanowskiego przesytu boskością (bo to seria "Rick Riordan przedstawia") sprawia, że tutaj wydaje się, że jest tego naprawdę mało. Ale w sumie dobrze, że nie ma tego dużo, bo mogłoby to trochę przyćmić historię.


Idąc dalej. Mimo że książka wydaje się raczej przeciętna to jednak coś do niej ciągnie. W ciągu tych 350 stron dzieje się naprawdę wiele, na tyle, że ciężko oderwać się od czytania. Po prostu dobrze się przy niej bawi.

Mocną stroną książki jest jej humor. Praktycznie w każdym rozdziale jest coś co chociaż uśmiech na twarzy wywoła. Patrząc na grupę docelową czytelników jest to zabieg wręcz idealny. A ja nie narzekam jak do książki można się uśmiechnąć. ;)

Muszę przyznać, że Min, mimo bycia 13-letnią dziewczynką, z kartki na kartkę coraz bardziej daje się lubić i widać, że z tej dziewczynki staje się kobietą. Bardzo podoba mi się ta przemiana postaci, pokazująca jak sytuacja w jakiej się znalazła sprawiła, że musiała się dostosować i walczyć o swoje. Przez to jej postać wydaje się naprawdę ciekawa.

Ale nie tylko jej posta jest interesująca. Kolejną wartą uwagi postacią jest Sujin - dokkaebi, czyli goblin, który posiada czapkę niewidkę i magiczny łyżkowidelec. :P
To trochę taka ja gdybym potrafiła czarować. Chowanie się po kątach i tworzenie przekąsek z powietrza. O tak, to stanowczo ja. Byłabym dobrym goblinem. :P

Paczkę przyjaciół zamyka jest Haneul - smoczyca w ludzkiej skórze, kontrolująca pogodę i wodę. Tutaj troszkę żałuję, że nie mieliśmy okazji poznać jej bardziej smoczej natury (nie licząc chrapania :P), bo patrząc jak wyglądały i zachowywały się lisy czy tygrysy to byłam bardzo ciekawa smoka. Cóż, może w kolejnej części?

Wydaje mi się też, że skoro jest to młodzieżówka, skierowana nawet do młodszej młodzieży to mogę doszukać się tu jako tako morału, a już na pewno wartości, które są ważne. Przyjazń, miłość, braterstwo, zaufanie, walka dobra ze złem, zdrada, chciwość... Tematy, które naprawdę są istotne.

.~* Wady i zalety *~.

Wady:


- dla niektórych może być "głupiutkie"
- czasami wydarzenia lekko naciągane

Zalety:


- motywy mitologiczne
- połączenie sci-fi z mitologią
- dość zaskakujące



.~* Podsumowując *~.

Muszę przyznać, że dawno nie bawiłam się tak dobrze przy młodzieżówce. (Może dlatego, że w co 2 jest jakiś romans, którego nie trawię...?) Historia jest po prostu urocza, wciągająca i po prostu dobrze się przy niej bawi. Do tego jest nietypowym połączeniem - sci-fi i mitologia. Czego chcieć więcej?


.~* Moja ocena *~.
8/10

.~* *~.


Za książkę dziękuję wydawnictwu Galeria Książki
Znalezione obrazy dla zapytania galeria książki
.~* *~.

6 komentarzy :

  1. Sci-fi i mitologia? Długo nie trzeba mnie namawiać. Zwłaszcza, że po recenzjach wnioskuję, że książka jest naprawdę dobra.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  2. Co Ty gadasz, przecież już jesteś goblinem.

    OdpowiedzUsuń

Niesamowicie cieszą mnie Wasze komentarze, które mogę tu czytać. Więc śmiało, zostaw tu coś od siebie. ;)
Z chęcią odpiszę na każdą wiadomość~! <3

Ale jeśli masz pisać coś w stylu "Super blog, zapraszam do mnie (link)" to lepiej sobie odpuść.
Serio. To nie jest blog do reklamowania się.

Zamknieta w pozytywce © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka