Trochę pozno, ale jednak jest!
Udało mi się wygrzebać trochę wolnego czasu i napisałam dla Was recenzję. ^^
Mam wrażenie, że nie pisałam wieki, choć ostatni post był tydzień temu. Dziwne, czyż nie? :P
Ach i na wstępie powiem! Zmieniłam trochę "wygląd" recenzji - trochę inaczej tekst, kolorki czy układ. Mam nadzieję, że będzie się czytać to przyjemniej. ^^
Nie przedłużając już więccej - zapraszam!
.~* *~.
Autor: Tad Williams
Wydawnictwo: Rebis
Ilość stron: 488
Okładka: miękka
"Bobby Dolar to anioł, nie człowiek. Kiedy ku zaskoczeniu i Nieba, i Piekła dusze nowo zmarłych ludzi zaczynają znikać bez śladu, sprawy Bobby’ego przybierają zły obrót. Znalazłszy się między furią mocy piekielnych, niebezpieczną strategią jego własnej strony i potwornym nieumarłym mścicielem, Bobby będzie potrzebował pomocy wszystkich przyjaciół: w Niebie i na Ziemi, i wszędzie, gdzie tylko uda mu się ich znaleźć."
Wady:
- motyw "niegrzecznego" anioła ciekawie rozwinięty
- zaskakujące zakończenie
- motyw anioła jako adwokata
Książkę podrzucił mi mój szkolny bibliotekarz i mimo że mnie jakoś specjalnie nie zachwyciła to i tak wspominam ją całkiem miło. Niestety, pewnie po kolejny tom nie sięgnę, bo w bibliotece nie widziałam kontynuacji, ale jeśli kiedyś mi się jeszcze trafi to raczej przeczytam. Chwilami dziwna, chwilami nudna, a czasami wciąga jak ruchome piaski.
.~* *~.
.~* *~.
"Bobby Dolar to anioł, nie człowiek. Kiedy ku zaskoczeniu i Nieba, i Piekła dusze nowo zmarłych ludzi zaczynają znikać bez śladu, sprawy Bobby’ego przybierają zły obrót. Znalazłszy się między furią mocy piekielnych, niebezpieczną strategią jego własnej strony i potwornym nieumarłym mścicielem, Bobby będzie potrzebował pomocy wszystkich przyjaciół: w Niebie i na Ziemi, i wszędzie, gdzie tylko uda mu się ich znaleźć."
.~* Kilka cytatów *~.
"Myślenie o kimś, kogo się pragnie, a nie może mieć, to szczególny przypadek Piekła, które można wezwać bez konieczności narysowania choćby jednego krzywego pentagramu. "
"Miłosierdzie, mówi się, pada z Nieba jak łagodna mżawka, ale są chwile, kiedy przysiągłbyś, że panuje susza. "
"Zadaję tylko takie pytania, na które mogę się spodziewać odpowiedzi."
"Natura czyni dzieci bezradnymi, żebyśmy ich nie zjadali."
"(…) jako się rzekło, Bóg musiał chcieć, abym taki właśnie był. Albo też guzik Go to obchodzi. Wolałbym to drugie, prawdę mówiąc."
"Zdumiewające, jakie idiotyzmy czasem wygaduję. Tego, co w życiu palnąłem, a co okazało się nieprawdą, już zanim przebrzmiało ostatnie słowo, starczyłoby na niejeden doktorat, gdyby istniała stosowna dziedzina nauki."
"(…) odetniesz takiej ręce i nogi, a ona popełznie za tobą po ziemi jak wąż, kłapiąc ci zębami przy piętach."
"Starałem się osiągnąć ten stan spokojnej obojętności, w którym myślenie dzieje się samo, bez mojego aktywnego udziału. Poniekąd mi się to nawet udało, lecz i tak myśli kłębiły się jak banknoty wirujące w szklanej kuli podczas teleturnieju, każdy pomysł wart dolca. Łapałem je, jak umiałem, ale nie opuszczała mnie pewność, że tak czy owak skończę jak bankrut."
"Miłosierdzie, mówi się, pada z Nieba jak łagodna mżawka, ale są chwile, kiedy przysiągłbyś, że panuje susza. "
"Zadaję tylko takie pytania, na które mogę się spodziewać odpowiedzi."
"Natura czyni dzieci bezradnymi, żebyśmy ich nie zjadali."
"(…) jako się rzekło, Bóg musiał chcieć, abym taki właśnie był. Albo też guzik Go to obchodzi. Wolałbym to drugie, prawdę mówiąc."
"Zdumiewające, jakie idiotyzmy czasem wygaduję. Tego, co w życiu palnąłem, a co okazało się nieprawdą, już zanim przebrzmiało ostatnie słowo, starczyłoby na niejeden doktorat, gdyby istniała stosowna dziedzina nauki."
"(…) odetniesz takiej ręce i nogi, a ona popełznie za tobą po ziemi jak wąż, kłapiąc ci zębami przy piętach."
"Starałem się osiągnąć ten stan spokojnej obojętności, w którym myślenie dzieje się samo, bez mojego aktywnego udziału. Poniekąd mi się to nawet udało, lecz i tak myśli kłębiły się jak banknoty wirujące w szklanej kuli podczas teleturnieju, każdy pomysł wart dolca. Łapałem je, jak umiałem, ale nie opuszczała mnie pewność, że tak czy owak skończę jak bankrut."
.~* *~.
Każdy w pewien dość stereotypowy sposób wyobraża sobie Niebo i Piekło. Niebo jest świetliste, dobre, białe, pełne szczęścia i aniołków. Piekło to siedlisko wszelkiego zła, mrok, bulgotanie kotłów ze smołą i krzyki potępionych. Natomiast wszystko jest bardziej... Skomplikowane?
Fakt, istnieje piekielna i niebiańska hierarchia, ale jest nieco inna niż nam się wydaje. Wiedzieliście, że każdy z nas ma adwokata? I jest nim właśnie anioł. Ale nie jest tak uroczo, jest jeszcze sędzia i prokurator. Wszystko odbywa się po śmierci człowieka. Adwokat, który jest aniołem żyjącym na Ziemi, otwiera tak zwany "Zamek błyskawiczny" i można powiedzieć, że trafia na salę sądową. Tylko bez sali. Prokurator, czyli wysłannik z Piekła, doszukuje się obciążających faktów z życia zmarłego, które skazywałyby go na piekło, a adwokat stara się przekonać, odnaleźć dobre i uczciwe strony jego ziemskiej egzystencji. Po tym zapada wyrok. Właśnie też z tego powodu od adwokatów oczekuje się znajomości ludzi, ich zachowań i zwyczajów - by lepiej rozumieli naturę ludzką. Dlatego też mieszkają oni na Ziemi.
Uff. Po tym wstępie czas na naszego bohatera. Jest nim Bobby Dolar, anioł-adwokat, choć może na takiego nie wygląda. To, że aniołowie mieszkają na Ziemi oznacza też, że mają normalne, ludzkie ciała. Więc mogą jeść, pić, palić papierosy, upijać się do nieprzytomności czy też korzystać z innych przyjemności - duchowych czy cielesnych. Mieszkają jak każdy normalny człowiek - w wynajętych mieszkaniach, domach, mogą nawet pracować, mieć telefony komórkowe, jezdzić samochodami (i jak każdy normalny człowiek przekroczyć prędkość czy dostać mandat!). Ba, a kto zabroni im nosić broń? Można ich nawet zabić! Choć wbrew pozorom śmierć wcale nie jest najgorszą rzeczą jaka może spotkać anioła w ludzkim ciele. Ale wracając do Bobby'iego. Bobby korzysta ze swojego ludzkiego ciała jak mu się tylko zachce co wcale nie oznacza, że do swojej pracy podchodzi z niechciejstwem. Ba, nawet ją lubi i jest w niej naprawdę dobry. Może nie zawsze mu pasuje cała ta biurokracja czy system, bo w Niebie bywa tylko służbowo - w sytuacji, gdy trzeba zdać raport lub "góra" wzywa go na dywanik, ale pracuje sumiennie. I tak dzień za dniem, od wezwania do wezwania. Świat Dolara przewraca się, gdy"góra" przysyła mu praktykanta. Tak oto Bobby oraz jego przyjaciel "z zawodu" - Sam - mają wprowadzić "świeżaka" w anielski. Brzmi łatwo? Nic bardziej mylnego. Młody, który wcześniej pracował w typowej księgowości,y już od początku im "śmierdzi" i zadaje stanowczo za dużo niewygodnych dla nich pytań. W tym samym czasie dochodzi do dość dziwnej, nawet jak na anielskie czy piekielne standardy, sytuacji. Na jednej z rozpraw sądowych, która miała przypaść Samowi, ale zabrał się za nią Bobby, znika dusza. Puff i nie ma! A jest raczej niespotykane. Raczej, czyli wcale. Wkrótce okazuje się, że jest więcej doniesień o zaginionych dusz, a zarówno Piekło jak i Niebo twierdzą, że nie ma z tym nic wspólnego. Jaka jest więc prawda?
.~* Wady i zalety *~.
Wady:
- momentami monotonne
- kilka oklepanych tematów
- chwilami miałam takie "ależeco" i musiałam czytać jeszcze raz dany fragment
Zalety:
- ciekawy temat- motyw "niegrzecznego" anioła ciekawie rozwinięty
- zaskakujące zakończenie
- motyw anioła jako adwokata
.~* Podsumowując *~.
.~* Moja ocena *~.
6/10
Dobra, przyjemna do czytania.
.~* *~.
A gdybyś mógł usłyszeć książki śpiew...
Czyli piosenka, która przyszła mi na myśl.
.~* *~.
Fajnie brzmi ta pozycja, chętnie przeczytam, szczególnie, że po lekturze "Żaren Niebios" i "Siewcy wiatru" Mai Lidii Kossakowskiej bardzo wzrósł mi apetyt na podobne książki ;)
OdpowiedzUsuńNigdy nie udało mi się skończyć "Zarn niebios" (koniec gimnazjum, zmiana szkoly :/), ale również mi się podobalo! To ma troszkę inny klimat, ale jeśli lubisz Kossakowska to również wpadnie w twoje gusta. ^^
Usuń