18. "Pan Lodowego Ogrodu" - Jarosław Grzędowicz - Kosmiczne sci-fi i średniowieczne fantasy w jednym.

Witajcie kochani~! 

Znowu mam dla was jakąś recenzję! Powoli zaczynam się rozkręcać, czytanie w ilościach hurtowych chyba powraca. :
Zaczynam również, od tej książki, moje szkolne wyzwanie - przeczytać co najmniej 30 książek z biblioteki w tym roku szkolnym!  I tu rodzi się pytanko do was. Jak pewnie wiecie rok szkolny to nie tylko przyjemne książki, ale też i znienawidzone przez uczniów lektury. I tu pojawia się moje pytanie. Czy męczyć was też "pięknymi" recenzjami jakże zacnych Panów Tadeuszów i innych Lalek czy raczej sobie to odpuścić? Bo raczej poleci więcej hejtu niż pochwał. :P
Ale nie przedłużając, zapraszam na recenzję! c:

Tytuł polski: "Pan Lodowego Ogrodu: Tom I"
Autor: Jarosław Grzędowicz
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Ilość stron: 539
Rok wydania: 2005
Okładka: miękka

Wyzwanie biblioteczne:
1/30

"Pan z Wami! Jako i ogród jego! Wstąpiwszy, porzućcie nadzieję. Oślepną monitory, ogłuchną komunikatory, zamilknie broń. Tu włada magia.

Vuko Drakkainen samotnie rusza na ratunek ekspedycji naukowej badającej człekopodobną cywilizację planety Midgaard. Pod żadnym pozorem nie może ingerować w rozwój nieznanej kultury. Trafia na zły czas. Planeta powitała go mgłą i śmiercią. Dalej jest tylko gorzej. Trwa wojna bogów. Giną śmiertelnicy. Odwieczne reguły zostały złamane."


Kilka cytatów:

"Powiadali, że wyszedł wprost z fal Północnego Morza i że spłodził go ich lodowaty, wściekły bezmiar, a powiła zapłodniona przez morze topielica.
Powiadali, że wyszedł z Pustkowi Trwogi, gdzie powstał jako płód czyichś nieczystych myśli, inny niż pozostałe Cienie. Inny, bo we wszystkim podobny do człowieka.
Mówili, że był synem Hinda, boga wojów, spłodzonym ze śmiertelną kobietą, podczas jednej z jego wędrówek po świecie pod postacią włóczęgi.
Mówili, że zrodził go piorun, który zabił stojącą na wydmach Sikranę Słony Wiatr, córkę wielkiego żeglarza Stiginga Krzyczącego Topora. Stała samotnie w burzy na klifie, wypatrując na horyzoncie żagla statku swojego ukochanego. Martwa, powiła płomienie i wojownika.
Mówili, że pojawił się wprost z nocy. Jadąc na wielkim jak smok koniu, z jastrzębiem siedzącym na ramieniu i wilkiem biegnącym obok.
Mówili różne bzdury.
Było całkiem inaczej.
Prawda jest taka, że wypluły go gwiazdy."

"Tu nikt się mną nie opiekuje. Mogę się upić, skręcić nogę, wylecieć w powietrze dzięki własnemu ładunkowi termicznemu albo wpaść do jakiejś studni. Wszystko na własne ryzyko.

Boże, co za ulga."

"Czuję się jak alkoholik na arabskim weselu.
Nieadekwatnie.
I samotnie. "

"- Fajno. Ty, ja i frisbee - wycedził Wędrowiec. - Na śmierć i życie."

"Nie przenoszę uwarunkowań kulturowych. Po prostu wierzę w prawo zysku. Uniwersalne w skali kosmicznej, proszę renifera. "

"- Pięć razy cię już zabiłem! - wrzeszczał rozwścieczony do granic. - Przestań ŻYĆ! Co to za jakieś kretyństwa? Co za pochrzaniony świat! Zaraz tu przyleci Baba Jaga na miotle! Przejdzie kociołek i złoży mi uszanowanie! "

"Stara coś knuje, Grisma knuje, Królowa też, młody gapi się, jakbym mu kozę wydoił... Co za towarzystwo."

"Przeczytałem miliony książek, których akcja toczyła się w baśniowych światach, jak mój tkwiących w pseudośredniowieczu. I wszędzie można było wejść do karczmy, rzucić na stół monetę i zakrzyknąć "Karczmarzu, piwa!" - zawsze chciałem tak zrobić. "

"Miejscowy Stwórca najwyraźniej nie porzucił upodobania do zębatych jak smoki przedstawicieli megafauny. Mogło się okazać, że leżący tu potwór, prościutko z "Ogrodu rozkoszy ziemskich" Boscha, lokalnie uchodził za zwykłą żabę."

"Patrzę na góry, otaczające długą i szeroką dolinę, i czuję pustkę. Coś w rodzaju obrazu kontrolnego albo komunikatu "panic screen". "Umysł wykonał nieprawidłową operację i nastąpi jego zamknięcie. Jeżeli problem będzie się powtarzał, skontaktuj się ze sprzedawcą"."

"- Potrzebuję konia.
- Nie handluję końmi. Handluję rzeczami, które czynią.
- Masz coś, co potrafi zamienić człowieka w kamień?
- Czas? Mam mnóstwo czasu. "

"- Sofista z ciebie.
- Co to: "sjofh ystad"?
- To słowo z mojego kraju. Oznacza tego, kto kłamie, nie kłamiąc. Kto wygina słowa jak wierzbowe gałęzie, byle wyszło na jego. Nie dostaniesz nawet siekańca za takie rady."

"Żegnajcie podatki, procedury i przepisy. Żegnaj, cywilizacjo. Żegnajcie święta, hotdogi i szpitale. Żegnaj, Ziemio. Żegnaj, słodka Europo. Niech twój byk poniesie cię w jasną cholerę.
Koniec.
I niech was szlag."

"Piłą tarczowa to taka piła do cięcia tarcz, pomyślał głupio, uderzając o ziemię."


Dziewczyna z mojej klasy spytała mnie ostatnio na pierwszej lekcji z projektowania w CADzie co takiego czytam. Odpowiedziałam, że "Pana Lodowego Ogrodu" Grzędowicza. Ze skrzywieniem spytała co to takiego. Odparłam, że naprawdę dobra polska fantastyka. Znowu się skrzywiła, więc pytam w czym rzecz. Odpowiada, że nie lubi polskich książek. Pytam więc dlaczego? Nie potrafiła mi odpowiedzieć, z jej ust padło tylko proste "Po prostu".
Dlaczego tak nie lubimy polskich książek i autorów? Przecież też są naprawdę dobrzy w tym co robią. Fakt, nie wszystko co polskie jest dobre, ale nie można tego spychać do jednego wora. I tą recenzją postanowiłam udowodnić, że polskie nie znaczy gorsze.
Po pierwsze chyba największym moim błędem było to, że za tę serię zabrałam się dopiero teraz. Tak pózno. Miałam ją czytać jakoś na początku gimnazjum, czyli dobre 4 lata temu, ale siostra cioteczna tak mnie tym straszyła, że ble, że po nocach nie będę spać, bo straszne, bla bla bla. Przepraszam za dosadność, ale gówno prawda.
Ale zacznijmy od początku.


Vuko Drakkainen jest głównym bohaterem powieści z serii PLO Jarosława Grzędowicza. Mężczyzna wyposażony w zdobycze najnowszej techniki i inżynierii genetycznej, czyniące z niego prawie nadczłowieka, szuka na obcej, odległej planecie - Midgaard - naukowców z placówki badawczej, Którzy zaginęli dwa lata temu i nie ma z nimi żadnego kontaktu. Misja jest jednak, o dziwo bardzo trudna,ponieważ planetę zamieszkują istoty prawie identyczne człowiekowi, jedną poważną różnicą są wielkie oczy, których zrenice są podobne do bawolich. Mają też inny kształt uszu.

Aby upodobnić się do mieszkańców obcej planety Vuko przyjmuje lokalne imię Ulf Nitj’sefni, co w języku ojczystym antropomorficznych istot oznacza Nocny Wędrowiec. Zostaje poddany operacji oczu, a w jego mózg zostaje wszczepiony pasożytniczy grzyb - Cyfral, który, gdy go aktywuje, zmienia go w nadczłowieka - szybszy, zwinniejszy, silniejszy i skuteczniejszy.

„Cyfral. Mój pasożytniczy anioł stróż, wyhodowany w tajnym laboratorium (...) Czyni ze mnie nadczłowieka. To dzięki niemu widzę w ciemności, słyszę pisk myszy z dwustu metrów, to on w chwili zagrożenia tłoczy mi w żyły hiperadrenalinę, która przyspieszy moje ruchy i reakcje. Dzięki niemu metaliczny szwargot Ludzi Wybrzeża albo gardłowy bełkot Amitrajów brzmi w moich uszach jak własna mowa. W razie czego znieczuli mnie, wyleczy, wyświetli mapę na zamkniętych powiekach albo celownik na siatkówce oka.”


Co jest też ważne, światem rządzi magia, o której bardzo niewiele wiadomo. Vuko nie chce wierzyć, że istnieje coś poza znanymi i zbadanymi prawami fizyki, światem chemicznych reakcji czy biologicznych procesów.

Vuko nie jest jedynym głównym bohaterem tej serii. W równoległym czasie przedstawione są losy młodego księcia z Tygrysiego Tronu, pobierającego nauki na dworze swojego ojca, który jest cesarzem tego kraju. W tym samym czasie w cesarstwie powraca pradawna wiara w Podziemną Matkę, liczba jej wyznawców gwałtownie rośnie, a w miastach powstają świątynne budowle – Czerwone Wieże. Trwa niepokój związany z klęską suszy, która jest podobno za sprawą Pradawnej Matki, jako kara dla niewiernych. Cesarz postanawia zniszczyć Czerwone Wieże, które po częsci są temu winne - zrzeszają wyznawców destruktywnej religii. W wyniku zamachu na dwór królewski cesarska rodzina ginie, a młody syn cesarza, jako ostatni potomek rodu, musi ratować się i spełnić ostatnią wolę ojca. Towarzyszy mu Brus, zaufany człowiek cesarza, obeznany w sztuce walki i przetrwania, jego nauczyciel od "przetrwania w mieście". We dwóch uciekają w dół rzeki obserwując upadek cesarstwa jego ojca i przejęcie władzy przez fanatycznych wyznawców Podziemnej Matki, rządzących ciężką ręką i tyranią.

Więc przybliżyłam wam po części początki oby historii. Ich dalsza część z takiego mojego gadania może wydać się nudna, bo jeden szuka, drugi ucieka.
Ale niech to was nie zmyli!
Nie jest tak łatwo!
Vuko spotka na swojej drodze wiele trudności i wrogów, ale i przyjaciół. Koniec jego historii w pierwszym tomie jest cholernie ciekawy. Serio. Pod sam koniec nie nadążałam z czytaniem, tak szybko przewracałam kartki. Akcja była dosłownie i w przenośni rodem z obrazów Boscha, a sama historia wciągała lepiej niż niejeden film.
Historia Filara, bo tak ma chłopak na imię, jest równie ciekawa, choć ta Vuko bardziej przypadła mi do gustu. Młody cesarz musi się zmierzyć ze światem, w którym już nie ma jego rodu, nie ma władzy jego ojca i wyznawcy Pradawnej Matki chcą go zabić. A on musi powstrzymać plagę nowej wiary, która zajęła jego kraj i wybija wszystkich jemu podobnych.

Jak wiecie z początku, powieść jest dość gruba. Podzielona jest na rozdziały, jeden poświęcony Vuko, następny Filarowi. Cały czas są tak naprzemiennie. Przez rozpoczęciem każdego z nich mamy wiersz, pieśń lub hymn nawiązujący do kultury opisanej w książce, autorstwa Mai Lidii Kossakowskiej
Co ciekawe, w powieści występuje trzech narratorów:

  • Vuko Drakkainen - narracja pierwszoosobowa z punktu widzenia mieszkańca Ziemi
  • Filar, syn Oszczepnika - narracja pierwszoosobowa z punktu widzenia mieszkańca Midgaardu
  • Cyfral - narracja trzecioosobowa, występuje w momencie aktywacji Cyfrala, czyli włączeniu trybu bojowego przez Vuko

Książka, zarówno stara wersja, którą ja czytałam, ja i ta nowsza (której czytam drugi tom) jest bogato zdobiona ilustracjami, które możecie zobaczyć w tej recenzji. I powiem tylko, że te w nowszej oprawie są serio przerażające, ale genialne. :)
Nowsze wersje posiadają także sznureczek-zakładkę.
Wracając do mojego gderania o straszności.
Fakt, niektóre momenty są makabryczne - ręka, noga, mózg na ścianie, krew się leje, potwór szaleje! Ale sorki, to jest fantasy. Taki mamy klimat. Bez tego i "Wiedzmin" byłby słaby.

Wady i zalety:

Wady:

- brutalny świat (dla mnie jest to zaleta, ale ciii)
- dość przerażające ilustracje
- może lekko nudnawy wstęp?
(- dlaczego tak pózno się za tę serię wzięłam?!)

Zalety:
- narracja z 2 perspektyw

- fantasy i sci-fi w jednym, połączone ze sobą  płynną linią
- właściwie zbudowany średniowieczny klimat (choć szczerze wolę ten z "Wiedzmina")
- oprawa graficzna książki
- odniesienia do mitologii

Podsumowując.

Bardzo, ale to bardzo podobał mi się pierwszy tom "Pana Lodowego Ogrodu", z wielką chęcią sięgnę po następne. Jestem nim wręcz zachwycona. Dawno nie czytałam z takim zaciekawieniem jakiejś serii, czekając z niecierpliwością do poniedziałku(!) by pędzić do biblioteki po kolejny tom. 
Szczególnie polecam to fanom fantastyki jak i high-fantasy, bo pozycja jest, według mnie, świetna. Cudze chwalimy, a swojego nie znamy. ;)


Moja ocena:
10/10

Arcydzieło, jak coś takiego powstało?


A gdybyś mógł usłyszeć książki śpiew...
Czyli piosenka, która przyszła mi na myśl.

31 komentarzy :

  1. Słyszałam o tej książce głównie u P42 i mam ochotę się za nią zabrać ale nie wiem czy to dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zacząć zawsze możesz. Zobaczysz czy przypadnie ci do gustu.
      Mnie ona akurat zauroczyła. Ale z tego co wiem to albo się ją kocha albo nie może przecierpieć. :P

      Usuń
  2. Byle do ferii świątecznych i może w końcu przeczytam 2 i 3 tom :')

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I 4 Kanku. I 4.
      Musisz. Bo kocham. Bo Vuko. Zrób to dla Vuko. Zrób to dla mnie. Muszę mieć z kim pierdzielic o PLO. ;')

      Usuń
    2. Oooo jest 4? To ja nieogarnięta jestem ;__; Wiem że muszę tylko szkoła to zuoo i nie pozwala :c

      Usuń
    3. Tak, są 4 tomy, więc masz co nadrabiać. ;)
      Wiem, znam ten ból. Ale jak widzisz, staram się wynajdować czas na czytanie. Chociażby te pół godziny w drodze do i ze szkoły. :)

      Usuń
  3. Bardzo, bardzo, bardzo lubię tę serię, jest absolutnie genialna, choć w pierwszym tomie jeszcze aż tak tego nie widziałam - Vuko był troszku za idealny, parę rzeczy drażniło.
    Swoją drogą też nie rozumiem tej niechęci do polskich autorów, która jest bardzo częsta też na blogach. Kiedyś nawet o tym pisałam i w odpowiedzi się dowiedziałam, że ludzie boją się krytykować, bo jeszcze im autor odpowie nieprzyjemnie lub za bardzo kojarzą się z lekturami... Pf, jakby nie było polskich pisarzy spoza kanonu lektur.
    A w odpowiedzi na pytanie z początku - chętnie bym poczytała także Twoje opinie o lekturach ;) Nie wierzę, że hejty będą dominować ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że nie tylko ja się tą serią ekscytuję. :P
      Z takiego choćby powodu Izz z "Heavy Books" robiła akcję #czytamcopolskie. Też kompletnie nie rozumiem tego, że polskie jest niby gorsze. Bo lektury. I tyle. BEZ SENSU.
      Rozumiem, to mogę spróbować rozbić taką recenzję. Hejty raczej będą dominować - z 10 lektur jakie mam może ze 2 wydają się spoko. A na pierwszy ogień idą "Dziady III". :P

      Usuń
  4. Ja zrobiłam sobie takie wyzwanie na wakacje... przeczytać minimów 20 książek... przeczytałam 22! Co do "Pana lodowego ogrodu" - uwielbiam tą książkę i Twoja recenzja podobała mi się chyba najbardziej ze wszystkich jakie czytałam, czy oglądałam =)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też miałam podobne na wakacje, ale niestety nie wypaliło przez małe pokłócenie z książkami.
      Ojejciu, cieszę się bardzo! Miło mi! ^^

      Usuń
  5. Pamiętam, że znajomy kiedyś polecał mi ten tytuł, ale ja to z fantastyką tak za pan brat nie jestem... No ale cóż, po Twojej recenzji myślę sobie - może jednak by się tak przełamać... :D
    Pozdrawiam,
    A.

    http://chaosmysli.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spróbuj! Jeśli się nie spodoba to nie będziesz czytać. :)
      Ale jednak mam nadzieję, że jednak się spodoba. :3

      Usuń
  6. Jak ja ci zazdroszczę ze masz czas na czytanie :(
    Ja z fantastyką nie mam związku, ale kto wie. Tak fajnie ja opisałaś ze aż mi się spodobała 😀
    frydrychm.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tym czasem to różnie, aktualnie go właśnie nie mam. :P
      Ale mam taki plus (jeśli tak na to patrzeć), że dojeżdżam do szkoły ok. 30-40 minut, więc mam chwilę czasu, który poświęcam na czytanie. ^^
      A cieszę się bardzo. :3
      Spróbuj, szczerze polecam jak widzisz. :D

      Usuń
  7. Bardzo fajnie napisana recenzja, miło się ją czyta i zachęca do przeczytania książki
    Pozdrawiam
    http://cottonon.pl/

    OdpowiedzUsuń
  8. Uwielbiam takich ludzi. Nie czytali żadnej polskiej książki, bo przecież i tak im się nie spodoba. Logika tak bardzo :)
    Dawno nie czytałam powieści w tym klimacie (jeżeli chodzi o polską fantastykę to Sapkowskiego). Chętnie przekonam się, czy ta książka jest takim arcydziełem jak mówisz :)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak. Niestety znam dużo takich osób i szczerze nie rozumiem ich uprzedzenia. :P
      Sapkowski <3
      Spróbuj, może ci się spodoba. :)
      Dla mnie połączenie średniowiecznego fantasy i sci-fi to czysta przyjemność. A że jeszcze polskie to aż miło. C:

      Usuń
  9. Skorzystam z Twojej recenzji, szukałam czegoś do czytania, bo mój mózg się tego domaga (ostatnio śniło mi się pranie...), a Ty naświetliłaś mi trochę coś ciekawego ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że udało mi się Ciebie zachęcić! ^^
      A warto jak widzisz przeczytać. :3
      Pranie? PRANIE? Serio? To już bardzo zle. Idz czytać. Prędko. :P

      Usuń
    2. Nie wiem czemu, ale wiedziałam, że zrozumiesz :D

      Usuń
  10. (Byłam święcie przekonana, że zostawiłam tu komentarz)
    Cytaty z tej książki to idealny sposób na poprawę humoru. :D Aż odczułam potrzebę przeczytania czegoś Grzędowicza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. (No popatrz, a jednak nie :V)
      Cała ta książka podszyta jest genialnym humorem. :D
      Ja muszę skończyć IV tom. ;-;
      I kupić jakiś. Bo Falkon. Bo Grzędowicz. Bo tak.

      Usuń
    2. (teraz już tak)
      MUSISZ. Bo musimy zażądać kolejnego tomu.

      Usuń
    3. (:V)
      TAK. BĘDZIEMY GO O TO MOLESTOWAĆ. <3

      Usuń
  11. Mogłaś przytoczyć jeszcze ten fragment (chyba z 1 tomu), gdzie Nevermore nagle się rozgadał i zaczął mówić więcej niż jedno czy dwa słowa xD

    OdpowiedzUsuń
  12. Skoro podobno to takie dobre to trzeba będzie spróbować, bo raz się żyje i człowiek nawet nie wie co go ominie.

    OdpowiedzUsuń

Niesamowicie cieszą mnie Wasze komentarze, które mogę tu czytać. Więc śmiało, zostaw tu coś od siebie. ;)
Z chęcią odpiszę na każdą wiadomość~! <3

Ale jeśli masz pisać coś w stylu "Super blog, zapraszam do mnie (link)" to lepiej sobie odpuść.
Serio. To nie jest blog do reklamowania się.

Zamknieta w pozytywce © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka