Tak jak też obiecałam, oto recenzja kolejnego już z kolei tomu serii o Jakubie Wędrowyczu. Jakoś udało mi się wyrobić z jej napisaniem! Ale jak zwykle publikuję coś o nieludzkiej godzinie. :)
Zapraszam serdecznie do czytania.
Autor: Andrzej Pilipiuk
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Ilość stron: 290
Rok wydania: 2009
Okładka: miękka
Wyzwanie biblioteczne:
9/30
Jakub Wędrowycz - Niemal natychmiast wszedł do panteonu postaci najbardziej lubianych przez polskich czytelników. Dlaczego? Może z powodu tego, że Wędrowycz jest swego rodzaju anty-bohaterem. Nie w stylu hollywoodzkiego głupka, lecz twardego, trzeźwo myślącego człowieka z ludu. A nade wszystko obdarzonego specyficznym gatunkiem cynicznego humoru (Ewa Białołęcka)
Jakub Wędrowycz Pilipiuka jest jedną z najbardziej barwnych, oryginalnych, żywych i zapadających w pamięć postaci polskiej fantastyki, porównywalny bodaj tylko z Geraltem Sapkowskiego". (Jacek Dukaj "Fenix" nr 9/2000 r.)"
"Umysł nieboszczyka jeszcze pracował. Czaszka odbijała echo jego myśli. Myśli, które miał na chwilę przed śmiercią. Wiązały się z tamtym człowiekiem. Płonęły zimnym błękitnym płomieniem nienawiści. Jak spirytus. Jak spirytus oszałamiały stojących wokoło. "
"Co zmieniłby pan na terenie gminy?
– Wszystko.
– Hmm. A jakby pan tego dokonał?
(...)
– Najlepsza jest metoda warstwowa.
– Na czym ona polega?
– To proste. Warstwa ziemi – warstwa komunistów – warstwa ziemi i warstwa komunistów. "
"Koktajl Królewna Śnieżka był to wynalazek pewnego miejscowego weterynarza, który sczezł z przepicia jeszcze przed wojną, ale jego pomysł nadal straszył. Koktajl robiony był w jakiś mętny sposób, na bazie mleka i proszku do pieczenia. Królewna Śnieżka i siedmiu krasnoludków miał siedem procent, Królewna Śnieżka i dwunastu krasnoludków – dwanaście, Królewna Śnieżka i czterdziestu rozbójników – czterdzieści, a ostatni: Królewna Śnieżka i kompania gwałcicieli miał dziewięćdziesiąt sześć procent i nie zawierał już wcale mleka."
"Dla mnie każdy taki, co sobie farbuje włosy i nabija kurtkę ćwiekami, jest obłąkany. (...) Typowi młodzi psychopaci. W przyszłości mordercy. Napatrzyłem się na takich za młodu i widzę, co z niektórych wyrosło.
- A jaka jest na to recepta?
- Dwie. Strzelać albo kastrować. "
"Wrócili do domu. Iwanow nadal był nieprzytomny. Z jego ust wydobywał się nikły błękitny płomień. Jakub wzruszył ramionami i postawił czarownikowi czajnik na twarzy.
-Nu, niech się zagotuje - powiedział. "
"Birski stał właśnie zdumiony obok radiowozu i wgapiał się w niemym przerażeniu w stos ciał.
-Co to jest? - zapytał
-Gdzie? - Jakub udał, że nic nie widzi. "
"Tydzień temu odkrył, że sproszkowana viagra, zmieszana z olejem maszynowym i wtarta w skórę, utwardza mięśnie. Wprawdzie sporo Ukraińcy chcieli za te niebieskie tabletki, ale opłaciło się. W życiu nie miał takiej pary w łapie. "
"- Jakub, a z komuchów robią się wampiry?
- Jasne. Te najwredniejsze. "
"Jakub Wędrowycz nigdy nie okradał zmarłych. Jeśli rozkopywał jakieś groby, to jedynie w tym szlachetnym zamiarze, żeby wbijać zmarłym osikowe kołki w serca, aby nie mogli latać po nocy i wysysać z ludzi krwi. Był takim sobie wioskowym egzorcystą amatorem."
"Dobro należy czynić w milczeniu."
"Co wy tam wiecie. Złe dzieciaka pokąsało. Wampir. "
"...wyglądał raczej na neandertalczyka cofniętego dodatkowo w rozwoju
przez wielopokoleniowy dziedziczny alkoholizm, niż na przedstawiciela gatunku Homo
Sapiens. Zazwyczaj oficerów wywiadu dobiera się w ten sposób, aby nie zwracali na siebie
uwagi. Ten był wyjątkiem."
Kolejny tom przygód Wędrowycza za mną.
Co mogę o nim powiedzieć?
Cóż, kolejne mocne jak ręcznie pędzony bimber wioskowego egzorcysty spotkanie z twórczością Pilipiuka. Trunek dalej trzepie tak samo mocno i dalej wciąga w nałóg czytania. Co tym razem spodziewać się można po Jakubie? Tylko czterech opowiadań i jednej pełnoprawnej powieści.
Opowiadania:
- Hiena
- Bestia
- Mięcho
- Kocioł
Ich streszczać wam nie będę, bo zepsuję całą zabawę. :)
Więc przejdę do powieści.
Powieść ma tytuł taki jak cała książka, czyli "Czarownik Iwanov". Składa się z 10 rozdziałów. Skoro jest to coś dłuższego, (nie to co opowiadania, w których jeśli bym coś opowiedziała to bym zaspoilerowała połowę :P) więc mogę wam opowiedzieć to i owo o tym co się tam w tych Wojsławicach wyprawia. :P
Tytułowy Iwanow na prawdę jest czarownikiem (rosyjski czarownik brzmi jak czarna magia w czystej postaci ;'')), który uciekł z jakiegoś psychiatryka w wygwizdowie wielkim gdzieś w Rosji. Co lepsze, "coś" mu mówi, że musi znalezć posąg jakiegoś pogańskiego bóstwa. (wszystkie "jakieś" to omijanie spoileró szerokim łukiem ;')) Dlaczego? BO TAK. Tak więc nasz wesoły Iwan trafia do Polski, dokładniej do Starego Majdanu, gdzie pózniej spotka naszego kochanego egzorcystę.
Ale to nie jedyna ciekawa persona, która również przybywa do naszego pięknego kraju. Herberto Saleta przylatuje aż z Watykanu by zniszczyć pogański posąg (tak, to ten sam posąg) i powstrzymać psycholka Iwanka.
A co w tym czasie robi Jakub?
A to co zwykle - bimber. Pewnego razu do jego skromnych progów zawitała Monika - studentka, która chce napisać o nim swoją pracę magisterską.
Brzmi ciekawie?
Najciekawsze jest to, że Marika, koń Jakuba, również odgrywa tu kluczową rolę...
W dość ciekawy sposób łączą się potem wątki wszystkich tych postaci, ale to zostawiam wam już do samodzielnego odkrycia i degustacji. ;)
Pierwsze cztery opowiadania są bardzo podobne do tych z pierwszego tomu przygód Wędrowycza. Takie luzne historie, nie bardzo ze sobą połączone i nie nawiązujące do siebie. To po prostu oddzielne historie. "Czarownik Iwanov" to już coś zupełnie innego. Sam fakt, że składa się z pojedynczych rozdziałów sporo o tym mówi. Ma ciągłą historię, z wieloma wątkami i większą ilością postaci, co jest zupełną odmiennością krótkich opowiadań skupiających się na jednym zagadnieniu czy wątku. Jestem tym miło zaskoczona. Może zawiodłam się ciut końcówką, ale cała ta powieść trzyma poziom.
- nie wszystkim może się to podobać
- specyficzny humor
- "mało ambitne"
- "mało ambitne"
- możliwe wulgaryzmy
Zalety:
- specyficzny humor
- łatwy język
- szybko się czyta
- wciągające
- wciągające
Podsumowując.
Kolejny luzny tomik, przyjemny w czytaniu. Co tu dużo mówić? Ciekawa kontynuacja przygód wioskowego egzorcysty-pijaczka, tym razem z dłuższą i głębszą historią, która nie każdemu przypadnie do gustu, ale wciągnie bez reszty tych, którym przypadł do gustu pierwszy tom. Lektura może nie bardzo ambitna, ale na pewno wciągająca, pełna specyficznego humoru, bawiącego czasem do łez. Więc ode mnie tyle, zabieram się za tom trzeci.
Moja ocena:
6/10
Dobra, przyjemna do czytania.
*komentarz motywujące do napisania nowego posta*
OdpowiedzUsuńWiem, wiem. Muszę ruszyć 4 litery i coś napisać. ._.
UsuńJeśli komuś odpowiada specyficzny humor Pilipiuka i jego sposób pisania, to znalazł autora swojego życia XD Uwielbiam niektóre sceny z jego książki (czytałam jedną haha), ale niektóre mi nie podchodzą ;/
OdpowiedzUsuńObserwuję ;)
Pozdrawiam
To Read Or Not To Read
Pilipiuk to Pilipiuk, jest tak specyficzny, że na pewno znajdzie swoich zapalonych zwolenników. :P
UsuńNo cóż, trzeba to po prostu lubić. Mi też nie wszystkie opowiadanie się podobają, ale niektóre to bawią wręcz do łez. :)
Dziękuję~! ^^