Hej hej kochani~!
Tytuł: "Biuro M"
W końcu, chyba po jakimś roku, mogłam przeczytać "własną" książkę! Ja to mam tempo!
Czemu?
Tak to jest jak dostaje się książkę, ale mama/babcia/ciocia/sąsiadka/sąsiadka sąsiadki/przyjaciółka chcą ją przeczytać, mimo że jest twoja. I tak w końcu, po tym łańcuszku osób w końcu wróciła do mnie!
Zapraszam na recenzję!
.~* *~.
Tytuł: "Biuro M"
Autor: Magdalena Witkiewicz, Alek Rogoziński
Wydawnictwo: Filia
Ilość stron: 360
Okładka: miękka, ze skrzydełkami
"On - życiowy pechowiec. Czego się nie tknie, zamienia w katastrofę. Na szczęście, zawsze może liczyć na pocieszenie w kobiecych ramionach.
Ona - kiedyś całkiem ładna dziewczyna, dziś ukryta pod kilkoma warstwami szaroburych swetrów i strasząca wiecznie naburmuszonym wyrazem twarzy. Nie wierzy w miłość i związki. Jedynym mężczyzną w jej życiu jest pozbawiony męskości kot.
Oboje zaczynają pracę w biurze matrymonialnym, prowadzonym przez szefową z piekła rodem. I choć wydaje im się, że ich zajęcie będzie miłe, proste, a nawet nieco nudne, to szybko przekonują się, że kojarzenie par to wyjątkowo trudne zadanie. I że można przy nim nie tylko przeżyć przygody jak z filmu grozy, to jeszcze nabrać wątpliwości, czy w dzisiejszych czasach romantyzm to coś więcej niż tylko hasło w słowniku..."
Basia jest kobietą, która wybitnie nie ma szczęścia do mężczyzn. Gdy jej trzeci związek z kolejnym Michałem się rozpada, w wyniku dość ciekawych zbiegów okoliczności przeprowadza się do Miasteczka wraz z jedynym odpowiednim dla niej w tej chwili mężczyzną - kotem Puszysławem pozbawionym męskości.
Do tego samego Miasteczka trafia Jacek, który szuka nowej pracy, kolejnej z kolei, bo coś mu nie idzie w każdym zawodzie.
Tak więc nasi bohaterowie spotykają się za biurkiem biura matrymonialnego Minerwa.
Długo czekałam aż w końcu będę mogła przeczytać tę książkę iiiiii...
Nieco się zdziwiłam?
W skrócie - nie zawsze ufajcie okładkom i opisom, bo potrafią zniekształcać obraz.
Wracając. Znając już nieco możliwości jednej z połówek duetu autorów, bo czytałam co nieco Rogozińskiego, wiedziałam, że na pewno będzie to książka na zły humor.
Nie myliłam się.
Była wręcz idealna na gorszy humor. Może ze śmiechu nie płakałam, ale moje głupawe uśmieszki raczej nie uszły w autobusie pełnym ludzi. Sami bohaterowie (chwilami mocno przerysowani), sytuacje (czasem totalnie nieprawdopodobne), dialogi (,Puszysław). Wszystko to sprawiało, że "banan na twarzy" rósł z każdą przeczytaną stroną. I w tym całym absurdzie to jednak działało i trzymało się przysłowiowej "kupy".
Z tego co się dowiedziałam akcja książki nie jest przypadkowa. Jest to Miasteczko, znane już z poprzedniej książki tego duetu autorów, czyli z "Pudełka z marzeniami", w które niedawno się zaopatrzyłam. Ja to zawsze zaczynam od 4 liter strony... :P
Basię i Jacka Wam już przedstawiłam, to czas na resztę postaci.
Mamy szefową z piekła rodem, na którą tylko mocne ziółka (usypiające) mogą podziałać.
Do tego obok biura urzęduje wróżbitka Nashira, pani-babcia wróżąca z kart.
Jeszcze dalej pan Waldzio, taki tam zielarz co się wiecznie z wróżką gryzie (ich rozmowy to złoto <3).
Mamy trzech Michałów i naczelną zdzi... Niemiłą panią (:V), czyli Elwirkę, którą swą słodyczą powodowała u mnie odruch wymiotny.
No i mój oczywisty faworyt - Puszysław. Piękny kot, który jak najbardziej jest kotem i po kociemu się zachowuje. Bardzo ważna notka dla autorów - Było go stanowczo za mało!
Więc gama bohaterów jest barwna i bogata. :P
Dodatkowo książka ma ode mnie bardzo osobisty plusik, bo paczuszkę z nią znalazłam pod drzwiami w dniu, gdy wracałam z matury z rozszerzonej matematyki. Ten kto ją pisał w 2018 roku wie, że wróciłam z depresją, jak większość uczniów wtedy, bo maturka była wtedy wredna, oj wredna. A taka miła niespodzianka rozjaśniła mi nieco dzień. :)
Wady:
- stanowczo za mało Puszysława
- trochę nierealne
- opis książki może sugerować inną treść
Zalety:
- przezabawna
- przyjemny "odstresowywacz"
- postacie, których nie da się nie lubić
- Puszysław
.~* *~.
"On - życiowy pechowiec. Czego się nie tknie, zamienia w katastrofę. Na szczęście, zawsze może liczyć na pocieszenie w kobiecych ramionach.
Ona - kiedyś całkiem ładna dziewczyna, dziś ukryta pod kilkoma warstwami szaroburych swetrów i strasząca wiecznie naburmuszonym wyrazem twarzy. Nie wierzy w miłość i związki. Jedynym mężczyzną w jej życiu jest pozbawiony męskości kot.
Oboje zaczynają pracę w biurze matrymonialnym, prowadzonym przez szefową z piekła rodem. I choć wydaje im się, że ich zajęcie będzie miłe, proste, a nawet nieco nudne, to szybko przekonują się, że kojarzenie par to wyjątkowo trudne zadanie. I że można przy nim nie tylko przeżyć przygody jak z filmu grozy, to jeszcze nabrać wątpliwości, czy w dzisiejszych czasach romantyzm to coś więcej niż tylko hasło w słowniku..."
.~* Kilka cytatów *~.
"Kobiety są z raju, a faceci z dupy. Prawie wszyscy."
"W końcu miłości nie da się zmierzyć, zważyć, zaprogramować i przeliczyć w żadnym systemie liczbowym. Albo kochasz, albo nie. Komputer cię do tego nie zmusi. I to jest w tym wszystkim najpiękniejsze."
"Ktoś jej kiedyś powiedział, że przeciwieństwem miłości nie jest nienawiść. Jest nim właśnie obojętność. Nienawiść to ciągle uczucie, które od miłości dzieli bardzo cienka, czasem wręcz niezauważalna linia. I łatwo ją pokonać w obie strony. A obojętności nie da się zwalczyć niczym."
"Nie, jednak szpilki nie były jej sojuszniczkami. Mimo to i tak prezentowała się kusząco. I nawet z tych prawie upadków wychodziła z gracją i wdziękiem, jeśli nie liczyć niosącego się po okolicy okrzyku: "Nóż, w dupę jeża!"."
"Nagle ktoś wbiegł do knajpy z okrzykiem, żeby dać mu wiadro z wodą, bo coś się pali. Łukasz zerwał się na równe nogi, wyrzucił kwiaty z wazonu znajdującego się na sąsiednim stoliku i podał go mężczyźnie. Ten szybko wyszedł. Łukasz podążył za nim z kolejnym wazonem.
Mężczyzna skręcił za róg i zatrzymał się w miejscu, gdzie unosiły się kłęby dymu. Wydobywały się one z małego, żelaznego okienka. Mężczyzna z całej siły kopnął w nie, powodując, że się otworzyło. Chlusnęli w zasadzie równocześnie. I natychmiast usłyszeli dochodzący stamtąd krzyk. Był on mocno niecenzuralny i brzmiał:
- Nóż, kurwa mać! Fantastycznie! Cała jestem zasyfiona!"
.~* *~.
Basia jest kobietą, która wybitnie nie ma szczęścia do mężczyzn. Gdy jej trzeci związek z kolejnym Michałem się rozpada, w wyniku dość ciekawych zbiegów okoliczności przeprowadza się do Miasteczka wraz z jedynym odpowiednim dla niej w tej chwili mężczyzną - kotem Puszysławem pozbawionym męskości.
Do tego samego Miasteczka trafia Jacek, który szuka nowej pracy, kolejnej z kolei, bo coś mu nie idzie w każdym zawodzie.
Tak więc nasi bohaterowie spotykają się za biurkiem biura matrymonialnego Minerwa.
Długo czekałam aż w końcu będę mogła przeczytać tę książkę iiiiii...
Nieco się zdziwiłam?
W skrócie - nie zawsze ufajcie okładkom i opisom, bo potrafią zniekształcać obraz.
Wracając. Znając już nieco możliwości jednej z połówek duetu autorów, bo czytałam co nieco Rogozińskiego, wiedziałam, że na pewno będzie to książka na zły humor.
Nie myliłam się.
Była wręcz idealna na gorszy humor. Może ze śmiechu nie płakałam, ale moje głupawe uśmieszki raczej nie uszły w autobusie pełnym ludzi. Sami bohaterowie (chwilami mocno przerysowani), sytuacje (czasem totalnie nieprawdopodobne), dialogi (,Puszysław). Wszystko to sprawiało, że "banan na twarzy" rósł z każdą przeczytaną stroną. I w tym całym absurdzie to jednak działało i trzymało się przysłowiowej "kupy".
Z tego co się dowiedziałam akcja książki nie jest przypadkowa. Jest to Miasteczko, znane już z poprzedniej książki tego duetu autorów, czyli z "Pudełka z marzeniami", w które niedawno się zaopatrzyłam. Ja to zawsze zaczynam od 4 liter strony... :P
Basię i Jacka Wam już przedstawiłam, to czas na resztę postaci.
Mamy szefową z piekła rodem, na którą tylko mocne ziółka (usypiające) mogą podziałać.
Do tego obok biura urzęduje wróżbitka Nashira, pani-babcia wróżąca z kart.
Jeszcze dalej pan Waldzio, taki tam zielarz co się wiecznie z wróżką gryzie (ich rozmowy to złoto <3).
Mamy trzech Michałów i naczelną zdzi... Niemiłą panią (:V), czyli Elwirkę, którą swą słodyczą powodowała u mnie odruch wymiotny.
No i mój oczywisty faworyt - Puszysław. Piękny kot, który jak najbardziej jest kotem i po kociemu się zachowuje. Bardzo ważna notka dla autorów - Było go stanowczo za mało!
Więc gama bohaterów jest barwna i bogata. :P
Dodatkowo książka ma ode mnie bardzo osobisty plusik, bo paczuszkę z nią znalazłam pod drzwiami w dniu, gdy wracałam z matury z rozszerzonej matematyki. Ten kto ją pisał w 2018 roku wie, że wróciłam z depresją, jak większość uczniów wtedy, bo maturka była wtedy wredna, oj wredna. A taka miła niespodzianka rozjaśniła mi nieco dzień. :)
.~* Wady i zalety *~.
Wady:
- stanowczo za mało Puszysława
- trochę nierealne
- opis książki może sugerować inną treść
Zalety:
- przezabawna
- przyjemny "odstresowywacz"
- postacie, których nie da się nie lubić
- Puszysław
.~* Podsumowując *~.
Jest to bardzo przyjemna i lekka lektura, w moim przypadku idealna do autobusu. Zabawna, niezobowiązująca i szybka w czytaniu. Może nie totalnie mój gatunek i może spodziewałam się czegoś innego, ale czytało mi się naprawdę przyjemnie, :)
.~* Moja ocena *~.
6/10
.~* *~.
A gdybyś mógł usłyszeć książki śpiew...
Czyli piosenka, która przyszła mi na myśl.
.~* Za książkę ślicznie dziękuję Alkowi Rogozińskiemu
❤
*~.
i wydawnictwu Filia
.~* *~.
Fajnie napisane. Pozdrawiam i gratuluję.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że się podoba! <3
Usuń