77. "Wojna Bogów" - Łukasz Radecki - Znowu na słowiańsko?

Hej, hej kochani~!

Kolejny tydzień - kolejna recenzja!

I kolejna młodzieżowa seria z mitologią słowiańską w tle. Ale ich ostatnio wysyp! Ale czy to dobrze?
Przekonajmy się!
*muzyczka z Myth Busters*

.~* *~.



Okładka książki Wojna BogówTytuł: "Wojna Bogów"
Cykl: Plemiona - Tom 1
Autor: Łukasz Radecki
Wydawnictwo: Nowa Baśń
Ilość stron: 369
Okładka: miękka, ze skrzydełkami

"Trójka rodzeństwa przenosi się w czasie o półtora tysiąca lat do słowiańskiej Polski. Gromowładny Perun wraz z innymi bogami stawia czoła Czarnobogowi - demonicznemu władcy bestii i demonów z północy - i przegrywa. Na pradawną krainę pada złowrogi cień. Ostatnia nadzieja w mistrzostwach, które zwołuje bóg bogów - Światowid. Ich zwycięzca posiądzie moc pokonania złego boga. Ale jeśli polegnie - słowiańskie ziemie na wieki utoną w mroku i krwi.

Czy trójka śmiałków z przyszłości jest w stanie odmienić losy tych ziem? Czy rodzeństwo odnajdzie się w nowej, zupełnie obcej rzeczywistości? Bez telefonów, internetu, bieżącej wody, ale za to ze wszędobylską magią?"




.~* Kilka cytatów *~.
(Fragment Prologu)


Prolog

Niebo miało barwę krwi.
Przez całą równinę niósł się dziki ryk wrogiej armii, która najechała ziemię słowiańskich bogów. Potworne bestie gnały, ryjąc grunt i wzbijając tumany kurzu. Stojący na wzgórzu dowódcy boskich wojsk patrzyli z niedowierzaniem na czarną linię horyzontu, skąd ławą pędzili ku nim najeźdźcy, wznosząc w powietrze ostrza włóczni, szpony i rogi.
— Wyjdę im naprzeciw, a wy ich oskrzydlicie — rozkazał bóg błyskawic Perun, próbując przekrzyczeć narastający tumult. Był masywnym mężczyzną o obfitym brzuchu i sięgającej pasa brodzie. Nosił lśniącą zbroję i hełm z figurą orła na czubie. Długi purpurowy płaszcz, spięty u szyi srebrnymi klamrami, opadał na zad jego rumaka.
— Znów chcesz, żeby cała sława zwycięstwa przypadła tobie? — prychnął Swaróg, bóg nieba, a jego srebrzyste wąsy zafalowały, wzburzone oddechem. — Nie przypominam sobie, żebym oddał ci dowództwo, pójdziemy na nich zgodnie z moim pomysłem!
— Pozwolę sobie nie stosować się do waszych rozkazów. — Weles, pan magii, błysnął zębami spod kaptura, okrywającego sterczące ku górze rogi. Na jego pierś spływała spleciona w warkocz broda. — Wasze pomysły zazwyczaj sprowadzają się do tego, żebym dla waszej chwały poświęcał swoich ludzi. Tym razem poprowadzę wojska tak, by wciągnąć nieprzyjaciela w zasadzkę.
— To tchórzostwo! — podsumował Perun. — Taka walka jest niegodna wojownika!
— Czołowe natarcie na wielokrotnie liczniejszą armię jest za to godne skończonego głupca — odparował Weles. — Głupca, który za nic ma życie nie tylko wrogów, ale i swoich ludzi.
— Dajcie spokój! — uciszył wszystkich milczący do tej pory Dadźbóg, bóg gwiazd. Na wietrze falowały jego długie złociste loki i złoty płaszcz, okrywający białą, delikatną jak nić pajęcza koszulę. Spojrzał na pozostałych, krzywiąc z niesmakiem swą piękną, gładko ogoloną twarz. — Nie czas na kłótnie. Wróg coraz bliżej.
Rzeczywiście, czarna armia dotarła już w zasięg strzału z łuku. Perun uniósł dłoń, szykując się do wydania rozkazu oddziałom swoich bogunów, magicznych stworzeń służących bogom.
Swaróg i Dadźbóg patrzyli wyczekująco, a Weles natychmiast zawrócił karego wierzchowca, dając swoim oddziałom sygnał do wymarszu. Formacje mężczyzn okrytych, jak ich władca, ciemnymi płaszczami pomaszerowały w dół wzgórza, na lewą flankę. Za nimi ruszyli straszliwi podwładni Welesa — włosożary i welinasy.
Perun cisnął świetlistym piorunem w nadciągające hordy najeźdźców. Oślepiającemu rozbłyskowi zawtórował potężny huk zmieszany z upiornym chórem ranionych potworów, który został wkrótce zagłuszony przez ryk pozostałych napastników. Wiedzeni przykładem wodza bogunowie Peruna wypuścili swoje strzały, a po chwili dołączyli do nich łucznicy Dadźboga. Niebo Nawii, świata śmiertelników, pociemniało od tysięcy strzał, które ze świstem przecięły przestworza i trafiły w rozpędzoną masę napierającej armii potworów. Ranne i zabite bestie były natychmiast zastępowane przez kolejne, niezmordowanie pędzące do ataku.
— Za mną, bracia! — krzyknął Perun, ciskając kolejne pioruny Srebrnobłyskawicą. Tym razem skutki uderzeń pocisków były bardziej widoczne. W szeregach najeźdźców powstały wyrwy, bowiem potwory musiały omijać głębokie leje po wybuchach. Władca żywiołów rzucił się do boju na swym czerwonookim ogierze, wznosząc nad głowę srebrzysty topór. Jego płaszcz załopotał w pędzie. Armia bogunów ruszyła za swym władcą.

— Zaraza! Krew i dym! — zaklął Dadźbóg, bijąc piętami w boki swego konia. — Za Nawię! Za Czwarty Krąg! — krzyknął, kręcąc maczugą nad głową, którą zdobiła złota korona, dar od Swaroga. Złociści świtezie odpowiedzieli krzykiem i pognali za swym dowódcą.

.~* *~.

Historia zaczyna się niewinnie. Trójka rodzeństwa spędza czas na wycieczce do Biskupina. Typowa, szkolna wycieczka - a tu pierwsze co to zwiedzanie toalet, a tu żarcie, wszyscy lecą po pamiątki zamiast zwiedzać. Wiecie jak to jest z dzieciakami. 

Weronika i Zbyszek są blizniakami, które jak to blizniaki - wiecznie ze sobą drą koty, z racji tak różnych charakterów. Do tego mamy jeszcze Kacpra, który jest adoptowany (co często wypomina mu Zbyszek). Rodzeństwo jest tak różne, że często są między nimi spory, ale jednocześnie potrafią się jednoczyć ze sobą jeśli zajdzie taka potrzeba.

Wracając.
Wycieczka zaczyna się komplikować, gdy Weronika, zirytowana przez Zbyszka i całą osadą, która tylko pięknie wygląda na zdjęciach, a naprawdę jest kiczowata, udaje się w poszukiwaniu pomnik Światowida. I tak przypadkiem przed jej oczami rozgrywa się scena kłótni boga z jego wnukami. Za przegraną bitwę i śmierć brata muszą ponieść karę - muszą wystawić swoich ludzkich reprezentantów do walki w zawodach z czempionem Czarnoboga. Oniemiała Weronika patrzy na to nie wiedząc, że nagle obok niej pojawia się Zbyszek, który zaczyna swoje komentarze, jak i potem Kacper, który nie wytrzymuje gadania brata i, delikatnie mówiąc, dochodzi do rękoczynu. Cała trójka kotłując się w bójce ląduje na pomniku Światowida.

Weronika budzi się w chacie niejakiej Nieradki, od której dowiaduje się, że nie jest w żadnej ukrytej kamerze i to nie żart, a do chaty babinki przyniósł ją Bolesław.

Zbyszek budzi się na leśnej polanie gdzieś pośrodku głuszy, a chwilę potem znajduje go banda zbrojnych z plemienia Radoszan. I jak to on - wdaje się z nimi w bójkę.

Kacper budzi się na wozie jadącym nie wiadomo gdzie. Razem z nim jest kilku innych chłopców. I przypadkiem dowiaduje się, że jest, jak reszta, ofiarą dla demona zwanego Matohą.

Lądując jakieś półtora tysiąca lat wstecz dzieciaki zostają rzucone na głęboką wodę. Jak poradzić sobie w świecie bez technologii? A do tego z magią?
Nie wiedzą, gdzie są (oprócz tego, że na terenach Polski, gdy jej jeszcze na mapach nie ma), nie wiedzą jak wrócić, nie wiedzą nic o świecie. Jak żyć?

W oczy może rzucać się pewien dobrze już udeptany schemat - trójka dzieciaków ląduje w jakimś magicznym świecie. A więc, czy jest coś co wychodzi poza schemat?
A no jest. Jeszcze nikt nie rzucał dzieciaków po świecie słowiańskich mitów. Taki rodziny Percy Jackson, ale fajniejszy. 
Bo co, nasza mitologia gorsza? 
Bujda na resorach, wcale nie jest gorsza! 
To plus przyjemny sposób pisania autora daje mieszankę idealną dla młodzieży. Wartka akcja, ciekawi bohaterowie (ludzcy czy nie), mityczne istoty i bóstwa, magia, gusła i czary! Niby zwykła walka dobra ze złem, ale jednak też coś więcej. 
Cieszy mnie, że młodzi mogą z takich pozycji jak ta poznać co nieco z kultury, która przecież jest nasza. Dzięki temu książka nie tylko jest dobrą zabawą, ale i pożyteczną nauką historii.

Muszę jeszcze na koniec dodać, że strasznie podoba mi się ten gradient kolorów na okładce, tak jakoś strasznie przykuwa mój wzrok. :)


.~* Wady i zalety *~.

Wady:


- nawiązania do popkultury - niektórych mogą irytować
- typowa młodzieżówka - może nie trafić do starszych

Zalety:


- mitologia słowiańska
- nawiązania do popkultury - trafią do odbiorców
- ciekawie wykreowane postacie mitologiczne


.~* Podsumowując *~.

To kolejna pozycja w klimatach mitologii słowiańskiej, której jest coraz więcej na rynku wydawniczym. I ponownie, grupą docelową jest młodzież, co mnie niezmiernie cieszy. W końcu mamy trochę rodzimej literatury dla tych młodszych, która jest naprawdę warta uwagi. :)


.~* Moja ocena *~.
7/10

.~* *~.

A gdybyś mógł usłyszeć książki śpiew...
Czyli piosenka, która przyszła mi na myśl.



.~* Za książkę ślicznie dziękuję wydawnictwu Nowa Baśń *~.

Logo wydawnictwa Nowa Baśń

.~* *~.

2 komentarze :

  1. Szkoda, że nie jestem w wieku typowo młodzieżowym :D chętnie bym przeczytałam.
    Dobrze, że coraz więcej autorów sięga po naszą mitologię :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Próbuj, może akurat Ci podpasuje. :D
      Dokładnie! <3

      Usuń

Niesamowicie cieszą mnie Wasze komentarze, które mogę tu czytać. Więc śmiało, zostaw tu coś od siebie. ;)
Z chęcią odpiszę na każdą wiadomość~! <3

Ale jeśli masz pisać coś w stylu "Super blog, zapraszam do mnie (link)" to lepiej sobie odpuść.
Serio. To nie jest blog do reklamowania się.

Zamknieta w pozytywce © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka